środa, 10 sierpnia 2011

zatrzymane chwile


Dzisiaj o najmłodszej
Rozwijając się przy boku starszych Jadzia zaczęła bardzo dużo mówić (i to w większości z sensem :). Ku pamięci naszej, kilka sytuacji:

Ranek, budzimy się, Marcin wstał wcześniej i nie ma go w sypialni. Jadzik przyszła do mnie do łóżka i taka jeszcze ciepła nagle stwierdza:
- Nie ma taty. Tata jobi siku. Chiba. ["chiba" jest aktualnie słowem kultowym, używane bardzo często. I w dobrym kontekście]

* * *

W Łebie jeszcze najmłodsze dzieci sypiały w pokojach znajdujących się na piętrze domku, w którym mieszkaliśmy. Wigi miała włączoną niańkę, ponieważ zaraz po obudzeniu zaczynała dewastację Krzysiowego plecaka i znajdujących się w nim zabawek. PO CICHU, oczywiście. Gramy sobie na dole w karty i nagle przez głośnik leci:
- mama! mama!
Marcin wszedł na schosy i zapukał w drewniany sufit (czyli jadziową podłogę)
- mama! mama! Ktoś puka chiba! Mama! mama! Pjooosię (nie do mnie, tylko do domniemanego gościa)

* * *

Nie lubi Jadzia nocnika. Od kilku dni. Dzisiaj zasikała już trzy pary spodni. Przyszła do nas ulubiona Jadziowa sąsiadka. I zagaja do małej, że teraz to już zrobi siku do nocnika, a ona (tzn Kasia) przyjdzie, żeby zobaczyć. Na co usłyszała - "Nie dzisiaj"

:)

2 komentarze: