niedziela, 24 marca 2013

TeleGRAFICZNIE

Udało mi się dzisiaj dorwać do aparatu :)
Oto efekty - koraliki dalej królują (aczkolwiek druty również nie leżą bezczynnie).
Tej chusty jeszcze nie pokazywałam - robiona ze zdobycznej wełny z Allegro, wzorem, który jest idealny na chusty ciepłe, grube, mięsiste.







Poza tym, strasznie dawno zrobione trojaczki:



Pojedynczo:







Zachwyciła mnie też technika wyszywania koralikami - odkrywam w sobie zadatki na srokę - błyskotki ciągną mnie, jak to ptaszysko - bardziej do pracy z nimi ni z do obwieszania się, niemniej puls wzrasta mi na widok świecidełkowych półfabrykatów :) I tak powstały przyszłe kolczyki (muszę dorobić wkręty)







Czasu na prace ręczne mam jeszcze mniej, nigdy w życiu nie sądziłam, że stanę się fankę biegania, niemniej od kilku tygodni cztery dni wybiegam z domu i strasznie to jest fajne :)

czwartek, 14 marca 2013

O kołderkach dla Mani i Tyni

Czołga nas choróbsko dalej, aczkolwiek stwierdzam z ulgą, że już zbliża się widzialnie happy end. Na placu boju pozostał tylko jeszcze Krzyś i ja. Reszta, chwała Bogu, zdrowa. Dopowiadam sobie, że to była nasza cegiełka do dobrego wyboru Konklawe :))) Wzruszył mnie wczoraj nasz nowy Papież; taką skromnością i uśmiechem. Już Go lubię :)))

A w temacie szycia - pośród oparów bakteryjnych skończyłam ostatnią z serii kołderkowej (przynajmniej na czas obecny) - Tysiową. Pierwsza z prezentowanych pojechała do córeczki przyjaciół, jak widać - Marianny :)





Natomiast Faustkowa kołderka, całkiem niechcący, otrzymała grubą ocieplinę - nieświadomie taką nabyłam przez internet, w związku z tym, obecnie może służyć jako podkładka do prób raczkowania na naszych gołych podłogach - nie podwija się jej pod kolanami - jest tak sztywna :) Za to nie pytajcie, jak się ją pikowało na maszynie, która posiada krótkie ramię... ech.







sobota, 9 marca 2013

rękodzielnia piętro niżej

... czyli pokolenie w dół :)
Ponieważ powszechnie wiadomo, że dzieci siedzące w domu nudzą się śmiertelnie, trzeba było obu chorym dziewczynkom znaleźć zajęcie. Postawiłyśmy na twórczość artystyczną.

Resztka płyty G/K, farby, plastelina oraz gałązki dostarczone nam litościwie ze spaceru przez babcię i praca mogła ruszyć.





Powstała makieta parku w sam raz dla wielkości ludzików lego



Na ścianie jadalni powstała galeria dla antybiotykożerczyń:



Ponieważ powstały ostatnio dwie kolejne kołderki, w tym jedna dla najmłodszej naszej ćwiartki (jeszcze nie uwieczniona), do maszyny podejście pierwsze poważniejsze miała Anielka - do tej pory wykonująca najchętniej bardzo crazy patchwork zszywając na chybił - trafił najrozmaitsze ścinki wygrzebane z kosza na odpadki krawieckie, z których powstawały formy chrzczone mianem motyli, biedronek etc. Tym razem siadłyśmy razem z nożem do patchworku, miarką i, przy niewielkiej pomocy uszyła własną kołderkę - dla misia:



i ze szczerbatą z lekka autorką -



czwartek, 7 marca 2013

Gail - reaktywacja

Ponownie wróciłam do dawno nie używanego wzoru. Tym razem gail z botany lace. Dużo nie napiszę dzisiaj - połowa dzieci na antybiotykach, jedna ćwiartka piszczy non stop i wpełza pod wszelkie meble wyjadając okruchy z podłogi i żądając bliskości mego ciała, najstarsza ćwiartka jedynie daje mi odzipnąć w zamian jedynie okraszając skrawkami buntu przed - nastolatkowego. Doba zdecydowanie zgubiła kilka godzin. :)











niedziela, 3 marca 2013

trochę o drutach, trochę o szyciu :)

W wyniku zgubnej - dosłownie - działalności PP musiałam drugi raz wykonać Cladonię dla tej samej zamawiającej. Różnica między egzemplarzem pierwszym a drugim jest taka, jak między pozytywem a negatywem :)



ta wersja podoba mi się bardziej - bordiura ażurowa podkreśla barwy podkreślone, jakby "zamknięte" ciemnym obramowaniem z pikotkami.



miałam też ostatnio spotkanie z maszyną - fragment z pikowaniem. Całość pokażę, jak już trafi do właścicielki.