środa, 27 października 2010

co tego roku młoda dama nosić powinna?

Proszę Państwa - torebki!!!
Uszyły mi się na razie cztery - oto wszystkie w calej krasie - niestety, swiatla braklo dziennego jak zdjęcia robilam a potem... yyy... leń mnie ogarnąl i nie chcialo mi się poprawiać sesyji :)))



No i teraz parami: dwie z żywcem sciągniętym warmińskim wzorem - pracę nad jego rozpisaniem podjęla Mim - być może kiedys moja wspólniczka :)))




Jedną z dwóch tutaj występujących już znacie - do pary ma klasykę dziecięcą - kto odgadnie autora? :)




Zbliżenie - tę jedną - moją ulubioną udalo mi się sfotografować za dnia



i to nawet z modelką



Dodam, że obrazki są malowane farbami do tkanin, oczywiscie. Maryno i Asiu 305 - odpowiem na Wasze pytania o druty wieczorem, jak zejdą ze mnie dzieci...

zapisałam się na candy...

Zasadniczo rzadko mi się to zdarza, bo wygrana zdarzyla mi się w życiu raz jeden i to w babciowe bingo na promie do Szwecji (wygralam drinka :) Ale kapcie
Milajo
są takie inne niż wszystkie, że się oprzeć nie moglam...

wtorek, 26 października 2010

Ważne - można pomóc

Dostalam dzisiaj maila od Fundacji Mamy i Taty. Może, zamiast pisać o co chodzi wlasnymi slowami, wkleję to, co oni sami piszą. Przeczytajcie, proszę, nawet jesli wydaje się Wam to dlugie. A może możecie pomóc?

Szanowni Państwo

Co piąta rodzina w Polsce wychowuje troje i więcej dzieci.
Żyje wśród nas milion rodzin wielodzietnych,
wychowujących ponad 4 miliony dzieci,
czyli co trzecie polskie dziecko.

Fundacja Mamy i Taty podjęła współpracę ze
Związkiem Dużych Rodzin 3+ i wspomaga
zorganizowaną przez Związek wspólnie z CARITAS Polska i
serwis www.familion.pl
akcję "Wielodzietni Solidarni".

Sytuacja rodzin wielodzietnych
dotkniętych powodzią jest szczególnie trudna.

Pomoc rządowa dla powodzian
nie uwzględnia liczby domowników na utrzymaniu.
Rozmiar potrzeb rodziny wielodzietnej
najlepiej zna inna rodzina.
Zależy nam na Państwa bezpośredniej
pomocy rodzina - rodzinie.
Zobaczcie Państwo, jak łatwo można pomóc.

Na stronie www.familion.pl mogą Państwo poznać
sytuację konkretnej rodziny,
dowiedzieć się, czego dokładnie potrzebuje
i zdecydować, jakiej pomocy udzielić.

Dla osób, które wolą udzielić wsparcia finansowego
istnieje możliwość wpłaty na konto Caritas,
http://caritas.pl/platnosci zaznaczając w tytule wpłaty
"Wielodzietni Solidarni".

Wszystkich, a szczególnie tych,
którzy nie mogą udzielić wsparcia prosimy
o polecanie tej inicjatywy swoim znajomym.

Każda Państwa aktywność będzie cenna
dla potrzebujących rodzin!
www.familion.pl
Z wyrazami szacunku

Zarząd
Fundacji Mamy i Taty


Zajrzalam na stronę, jeszcze na razie niedokladnie, opisane są konkretne rodziny, ilosć dzieci, straty w powodziach - dramat polega zwlaszcza na tym - o czym chyba wszyscy wiemy - że opowiesci o pomocy skończyly się na medialnych zapewnieniach. Jak zwykle przyszedl czas na pospolite ruszenie ludzi, którzy mieli w życiu więcej szczęscia...

czapiasto

Czapka do chusty się zrobila, wyszla lepiej niż na zdjęciach - efekt pospiechu porannego oraz pogody niezbyt slonecznej. Więc szybko pokażę by nie zwlekać, niech się broni sama :)




DZiękuję wszystkim za życzenia powrotu do zdoria, czuję się od dzisiaj zdecydowanie lepiej, zaczynam ten najlepszy okres L-4, czyli kiedy nie mogę jeszcze wychodzić z domu do pracy a funkcjonuję o niebo lepiej niz w dniu wypisywanie zwolnienia. Teraz więc można mi już tylko zazdroscić :)
Dysiak - dziękuję za wyróżnienie, zgloszę się po nie jak tylko wykroję więcej czasu mój internet przy tego typu rzeczach chodzi jak krowa, niestety...
diabelcia - ogromnie się cieszę, że PP nie zawiodla tym razem, we wrzesniu jedna chusta mi przepada na amen podczas przesylki i od tego czasu mam zawsze lekkie obawy - nie muszę chyba pisać, jak cieszy mnie wiesć, że się podoba :)))
jednoiglec - doszlam do tego etapu w życiu, w którym każda chwila samotnosci jest jak zloto - a to dlatego tylko, że występuje równie rzadko w przyrodzie :)))
Izo - Ty, prządka???? Chcesz instruktażu drutowego - chętnie wesprę :)
Ulinkap - dziękuję, wlasnie zaczynam ten okres, niemal niechorobowy (bo objawy są już niezbyt doskwierające) a jeszcze dzień jeden mam z rodzicielską pomocą by dzieci nie zarażać :))))Chyba lubię L-4...
Dorotka, z Tobą to już osobiscie pogadam :))))))
Agata - puzzle kocham, dlatego moje dzieci również - jak bylam niezywa w początkach ciąży Jadziowej to cale dnie leżalam na podlodze w salonie (nie moglam robić nic innego) a Krzy z Anielką (wówczas 6 i 3,5 lata) leżeli razem ze mną i tylko wymienialismy pudelka... No i ratują mnie też teraz, jak np chora jestem - wyciągamy np. Królewnę Snieżkę i Anielka odplywa...

poniedziałek, 25 października 2010

L-4

Ponieważ dzisiaj jestem w stanie niezbyt nadającym się do opieki nad dziećmi przyjechali rano moi rodzice. Dostalam nakaz oddalenia się od dziewczynek (Krzys nadal twardo chodzi do szkoly) więc oddalilam się w jedyne miejsce, gdzie mogę zachować jakąkolwiek samotnosć - na górę. A tam mam do wyboru z wykończonych pomieszczeń: garderobę, pralnię lub pracownię :))) Co wybralam??? Na pierwszy ognień porządnie poszla pralnia - 5 partii prania czeka na swoją kolej, 2 z nich już wiszą. W pralni caly czas nie siedzialam... Uszyla mi się pierwsza częsć planowanego projektu Swiątecznego - torebka dla dziewczynki:




Dodam, że to, co znajduje się na wierzchniej stronie torby zostalo namalowane wlasnoręcznie przeze mnie a wzór pochodzi z podszewkowego kwiatka - można sobie na jednym zdjęciu porównać.
I lecę ukladać puzzle, bo rodzice już pojechali...

niedziela, 24 października 2010

Gail padisah amarantowa

Niedzielny wpis się trafil, mam - niestety dla osób znużonych tematem - nową Gail - pokazuję, bo kolor ma inny :) Na pociechę dodam, że tych pawich w międzyczasie popelnilam już kilka i litosciwie ich nie pokazywalam. Ta w sumie jest tu wrzucona dla akceptacji przez Zamawiającą - mam nadzieję, że zaakceptuje...
Foty i tekst takie sobie dzisiaj bo wlasnie zaczynam chorobę - pani laryngolog jak zobaczyla dzisiaj moje gardlo zlapala się za glowę i orzekla, że ZIEJE aż z niego zapaleniem. Wspomagam antybiotyk ketonalem żeby móc funkcjonować przy dzieciach na pociechę zacierając sobie ręze, że może uda mi się - w związku z tygodniowym zwolnieniem - cokolwiek więcej uszyć...?






Pozdrawiam, nie caluję by syfu nie podawać dalej :)))
I mimo kilku glosów sprzeciwu obstaję przy swoim: druty relaksują - bardzo proszę, służę radą, pomocą i czym tam jeszcze będzie trzeba. Dodatkowo dodam, że jednak nie ma to jak dobre druty, kupilam sobie kiedys w Lidlu bo tanie byly i mnie dobily stukaniem (o siebie nawzajem).
Maryno - uznaję, że gotowanie obiadów z trzech dań samo w sobie jest artyzmem - ledwo dobijam do dwudaniowych a trzydaniowe trafiają się jak lody w sklepie kupię :)))

sobota, 23 października 2010

Szal skończony

Skończylo mi się dziergadlo, które zajęlo mi calkiem dużo czasu. Ispiracją byla książka o koronkach wiktoriańskich. Szal mial być dla mnie przepustką do zdobycia genialnych drutów - nagrody w konkursie, ale okazalo się, że istnieje wiele chust i szali równie oraz bardziej pięknych niż on i na druty muszę sobie jednak zarobić :)))Ale w końcu mogę go pokazać - regulamin nie pozwalal. Więc oto niemal wiktoriański szal:





wtorek, 19 października 2010

Przekombinować też można.

Robilam wczorja zdjęcie Anielinowej chuscie. Zrobilam kosmetyczkom. Nie wyszly, za ostre slończe, za malo zmniejszylam doswietlenie, czas się skończyl, postanowilam nie wklejać tylko dzisiaj dorobić w czasie pomiędzy pracą a wyjazdem z dziećmi do miasta na zajęcia. Szybko, bo obiad, dzieci, dom... no i faktycznie, dzisiaj to mi dopiero lepsze wyszly... :) Wrzucam je mimo wszystko bo nie wiem czy uda mi się kiedys zrobić je porządniej. Oto ostatnie wyroby - ta na czarnym tle ma wpleciony kwiatek - to ten taki z plomiennymi platkami - wzór warmiński, proszę Państwa - inauguracja...












Mily baaaardzo odzew odnosnie Anielkowej chusty, jeszcze trochę i mnie samej zacznie się bezwzględnie podobać (względnie już zaczyna :) Fak, zanim zacznie dominować czerń wrto się kolorami nacieszyć. Z tym, że ja lubię kolory, tylko jakos sobie inaczje wyorrazilam, że to wyjdzie - a najgorzej się na cos nastawić, prawda?
Dziewczyny, spróbujcie drutów, nie ma lepszej kuracji odnerwiającej - ja nawet z nimii jeżdżę do pracy i dlubię na przerwach :))) Chustę taką podstawową robi się bardzo prosto, w wakacje opanowala to moja sąsiadka - gimnazjalistka, więc chyba można :) W razie potrzeby slużę wskazówkami...

poniedziałek, 18 października 2010

mamo, to moja najulubieńsza chusta!!! czyli jak wychodowałam papuzią księżniczką :)

Wspominalam jakis czas temu o tym, jak to farbowalam welnę - merynosa nabytego dosć już dawno temu w celu udziergania Jadwisi - wówczas swieżo narodzonej - pieluch jednorazowych. Pomysl się rozjechal w codziennosci - bynajmniej nie szarej i nudnej - welna pozostala. Dojrzalam do ufarbowania jej na kilka kolorów. Ufarbowalam, zaczęlam robić Anielce chustę, zrobilam kilkadziesiąt rzędów i nie wytrzymalam. Tak mi się nie podobaly otrzymane kolory, że odlożylam robótkę na pólkę. Na kilka tygodni, jak się okazalo. Anielka pamiętala o obiecanym dodatku i co jakis czas widząc mnie z drutami pytala, jak tam jej chusta. W końcu przemoglam się, dkończylam dzielo, dorobilam frędzle i dosć zrezygnowana pokazalam nosicielce. Uslyszalam to, co napisalam w temacie. Chusta jest najpiękniejsza na swiecie, nosić ją będzie. Cóz mialam rzec? Że róż mial być mniej majtkowy...? Że planowalam, że kolory się rozlożą jakos sensowniej, ale mi umiejętnosci przewidywania zabraklo...? Popatrzylam na dzielo swe oczami malej dziewczynki. I orzeklam, że jest piękne. I że królewny czasami z różowych cukorwych pianek stają się barwnymi papugami i to wcale ich królewskosci nie psuje image'u.






Anielka pozowala nadzwyczaj ochoczo, im dlużej, tym bardziej kreatywnie :)




No i teraz muszę dorobić chustę dla Wisi - w ogóle stwierdzilam, że chusty - te male - nosi się dzieciom o wiele lepiej niż szaliki - empirycznie stwierdzilam.

trzy kurki...

... czyż nie wyglągają jakby siedzialy na grzędzie? :)))
Wrzucam malą zajawkę, by nieco rucho dać na blogu, więcej zdjęć będzie, jak je skończę - muszę doszyć guziki oraz skończyc sztukę czwartą, która się dekoruje - uwaga - motywem stylizowanym na warmiński :))) Pokażę, jak skończę niewątpliwie.



Dziękuję raz jeszcze za tak liczny udzial w rozdawajce, za mile komentarze również - to zwlaszcza :) Kończę, bo dzieci stoją mi nad glową i zagadują - nie mogę zebrać mysli do kupy
Wygrana chusta jutro rusza na pocztę - melduję. Pozdrawiam Was również ostatkami jesiennej cieploty panującej w naszym ogródku...

niedziela, 17 października 2010

The winner is... :)))

Przetrzymalam Was nieco, moje drogie, ale niedzielę nieobecną domowo mielismy. Losowanie odbylo się wlasnie - zwyciężczynią zostala
Diabelcia
- losowanie nie zostalo uwiecznione fotograficznie z uwagi na wieczorne szaleństwo panujące zazwyczaj w naszym domu - Dziękuję za tak liczny udzial, większosć osób zapisanych już odwiedzilam, resztę zostawilam sobie na później, jestem pod wrażeniem naszej rodzimej (i nie tylko) kreatywnosci oraz tej kreatywnosci ilosci :)

czwartek, 14 października 2010

jesienne dmuchawce

Już kilkakrotnie zauważylam, że moje preferencje materialowo - motywowe nie są koniecznie zgodne z obowiązującą porą roku. Aby więc tradycji stalo się zadosć, od zeszlego czwartku lazily za mną dmuchawce... Pomysl wziąl się z prezentu, jakim obdarzylo mnie jedno z wydawnictw podręcznikowych - na Dzień Nauczyciela otrzymalam kalendarz szkolny. Z pięknymi (powinnam jęknąc w zachwycie: pjęęęknymiiii) schematycznymi motywami, m. in. dmuchawców. Lażąc z dziećmi na róznorakie zajęcia oraz jeżdżąc do pracy mialam nieco czasu na rozmyslanie jakby ten motyw wykorzystać. No i wczoraj późnym wieczorem, jak juz udalo mi się dostać do maszyny i materialów przez pól godziny tkwilam pod szafą rozważając rozmaite opcje. Padlo na dżins, który nabylam w ilosciach hurtowych niemal w sklepie wiadomego rodzaju :))). I tak powstala kosmetyczka dmuchawcowa - zdjęcia robione na szybko, przy otwartym tarasie - ja na zwenątrz - bylo dosyć zimno, dzieci tkwily po drugiej stronie szyby poganiając mnie niemilsiernie,więc i nieco krzywosci się wkradlo. Wybaczyć proszę.




Na zdjęciu poniżej zajawka kolejnej chusty :)))



A propos Dnia Anuczyciela - edukacja domowa ulegla na razie zawieszeniu. Na jak dlugie "na razie" - nie wiadomo jeszcze. Krzys na wlasną prosbę poszedl wczoraj na lekcje by zobaczyć ja dziala szkola (raz w tygodniu chodzil na nadobowiązkowe kólko plastyczne prowadzone przez wychowawczynię klasy, do której jest zapisany. Trafil hardcorowo, bo od razu na 7 godzin lekcyjnych. Wrócil zachwycony :))) Tak jak myslalam, Pani Wychowawczyni okazala się tym slabym punktem - cudowna kobieta, nic nie musiala specjalnego robić, by Krzys orzekl, że szkola jest super :) Podejmujemy więc eksperyment - puszczamy syna do szkoly na miesiąc - ale na zasadach normalnego ucznia - z obowiązkowym chodzeniem na lekcja, odrabianiem prac domowych etc. Zobaczymy, jesli po miesiącu nadal będzie chętny, będzie dalej uczęszczal - niegdy nie zakladalismy trzymania dzieca w domu wbrew jego woli. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie...
I jeszcze wrzucam laurkę, którą Krzys przygotowal dla pani - z wlasnego pomyslu i wykonania tekstem - pierwsze slowa same mówią za siebie o jego ekscytacji nowym doswiadczeniem :)


sobota, 9 października 2010

Nastolatkowe wspomnienia - komin...

Gdy mialam nascie lat moja mama zrobila mi na drutach cos, co bylo szalem mody: komin. Do udziergania go poslużyla wlóczka, zdaje się - anilux (???) mial kolor sliwki, byl miękki i w ogóle milo go wspominam. W tym roku więc z dużą radoscią widzę, że kominy wracają do lask. W sumie to bardzo praktyczna rzecz: grzeje w szyję, czapki nosić (i martwić się o jej zgubenie) nie trzeba, bo wystarczy naciągnąć na glowę częsć tego, co grzeje szyję...
Jasne więc, że wziąwszy druty do ręki takowy komin sobie sprawilam. Mialam jeszcze motek wlóczki tureckiej, tej samej, z której jest szal na rozlosowania. Robilam na okrąglo, bezszwowo, by się nie rozpraszać zmianami kierunku roboty. I wyszlo mi takie cos:





i jeszcze ważne:
Jednoiglec - steple robilam nie tuszem tylko farbami do tkanin utrwalanymi na gorąco

środa, 6 października 2010

Przesłodzony krzywluec

Zawarlam bliższą znajomosć ze wspomnianymi stemplami - tym razem postanowilam sprawdzić, jak będą wyglądać na większym niż tasiemkowym formacie. Padlo na kosmetyczkę w nowym ksztalcie. I tak się zajęlam stemplami, że nie zauważylam, że z kosmetyczki powstaje istny Quasimodo. Zanim sobie zdalam sprawę, bylo już za późno i nie mialam innego wyjscia tylko idąc za ciosem przyszyć guziczek - zapięcie równie krzywo, żeby udawać, że tak wlasnie mialo być :)






W każdym razie: wykrój kosmetyczki oceniam jako obiecujący. Wspólpracę ze stemplami - również - ale to wymaga wprawy by odbijać czysto i pojedynczo :)))