czwartek, 18 lutego 2010

JAk to Lavandula przygruchała sobie siostrę

Lavandula powstawała równocześnie z drugą potencjalną anielicą (zdjęcia pokazują, czemu potencjalną). Po ukończeniu pierwszej pozostał mi kadłub z wszytymi nogami oraz oddzielonymi rękami. A chęci kończenia jej nie miałam - jak przewidywałam. Zmotywowało mnie Anielkowe capnięcie Lavanduli, bo przecież jedną chciałam mieć wolną dla swoich planów. Wykończyłam więc bliźniaczkę. Był tylko jeden problem: potrzebna mi była ta z lawendowymi wstawkami a tasiemka się skończyła...
Anielka zamienić się nie chciała. Co robić?
...
Znam jednak własną córkę - robionej właśnie lalce dorobiłam warkocz - jedno z największych marzeń mojej wiotkowłosej córki.
I nagle o wiele lepszą okazała się lalka z błękitami!
A Lavandula wespół z bukiecikiem powędrowała na Allegro. Proszę trzymać kciuki!

proszę się nie gorszyć kolankiem i udkiem ...


I na koniec zagadka: zdjęcia robiłam na dworze - przecież mają nastrajać wiosennie. Kto zgadnie, co się kryje za plecami modelek? (nie piszę o chuście - Asiu, wybacz, pożyczyłam) ale o tym, co jest całkiem za nimi - najlepiej widać na zdjęciu z obnażoną kończyną...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz