środa, 23 maja 2012

Zatrzymane chwile - widoki

Są takie chwile, które zachowuje się jako obrazy. Brak słów, dźwięków kojarzących się z nimi, przemawiają jedynie za pośrednictwem wzroku. Rzadko ostatnio miewam przy sobie aparat, mało to wygodne. Zabrałam go ostatnio ze sobą na dwór, o tej porze, gdy dzień się już w zasadzie obudził, starsze dzieci już zostały odeskortowane do szkoły, natomiast ja z Jadzią dałyśmy sobie chwilę przed wpadnięciem w wir zajęć. Światło przesączające się przez liście dębu rosnącego tuż przy tarasie
mój już niemal obsiany i obsadzony ogród - dzisiaj jeszcze załatwiłam kwestię szpinaku, wczoraj - bobu (uwielbiam!!!) Pozostała mi jeszcze tylko - o wstydzie!- rzodkiewka i będę miała wszystko w ziemi. Daje to miłe poczucie wykonanego obowiązku. Aczkolwiek wiem, że to poczucie minie gdy ogród zarośnie chwastami :)))
widok mego zamieszkanego brzucha, już teraz imponującego,(co mnie z lekka napełnia strachem z myślą o wakacjach). Rozmowy, niekończące się drążenia Jadzi, której myli się, kto w końcu ma kogo w brzuchu - ja jej siostrę, czy ona swojego brata :)
Przygotowania do czekającego nas weekendu sakramentów - W sobotę i niedzielę Krzyś przystąpi do spowiedzi i Pierwszej Komunii. Już zaczynamy stroić taras na uroczystość rodzinną :)))

5 komentarzy:

  1. I już ładnie szumi na na ogródku:)
    spokoju przed uroczystością:)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam bardzo podobny kredens w rodzinnym domu w dzieciństwie... :)
    i Twoje zdjęcia w ogóle dzieciństwo mi przypominają.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od końca: kredens - ach, moje marzenie!
    Krzysia ściskamy mocno, choć wirtualnie, bo to ważny czas dla Niego.
    Brzuszek w sam raz :) A Jadzia cudna jak zwykle :)
    Warzywniak masz spory, co to takie liściaste? Rabarbar?

    Zabieram się za maila, tylko pooowoooli :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kredens pochodzi z rozbiórkowego domku letniskowego znajomych moich rodziców. Pierwotnie miał być oczyszczony i zdobić naszą jadalnię. Ale okazało się, że zbyt przeszedł zapachem stęchlizny, oraz, że farba wżarła się w pokłady drewna. I że idealnie pasuje w kąt tarasu :)
    Ogród wzrasta, te wybujałe pędy to rośliny, które posadzili rodzice Marcina - nie wiem, co to jest, ale kwitnie kwiatowo - nie jest to warzywo. Rabarbar ma się pojawić u nas jesienią :)

    OdpowiedzUsuń