piątek, 30 września 2011

Dottie

z czerwonej wełny kupionej kiedyś na allegro powstała Dottie Zdjęcia lipne, bo nie mam siły walczyć z czerwonościami.




czwartek, 29 września 2011

jesień w kuchni

Jesień - moja ulubiona pora roku. Mogę powtarzać to do znudzenia, przy każdym sezonie opadających liści, mgieł, pajęczyn na polach, ukośnego słońca, późniejszych poranków, wewnętrznego zwolnienia tempa, ognisk, zapachu kiełbasek - nie grillowych wreszcie, ziemi nawożonej skrupulatnie zbieranym kilka miesięcy kompostem dającym obietnicę Nowego za kilka miesięcy ponownie. I - ach - okres dzianiny!!!

Na naszym stole zmienia się menu - na ognisku w poprzednim tygodniu królowały mini pizze grzybowe oraz herbata ze świeżo przerobioną żurawiną z cukrem :)




środa, 28 września 2011

Makabreska

Jeden z dni ostatniego weekendu spędzałam przez chwilę z Jadzią sama. Byłyśmy w ogrodzie, ja pieliłam, Jadzia w dziecięcym tipi gotowała mi kawę z piachu w plastikowym małym dziecięcym czajniczku. Takim wielkości mojej pięści z małym dzióbkiem o centymetrowej szerokości średnicy. Dwukrotnie przybiegła do mnie wyraźnie zaniepokojona towarzystwem, jakiś niezidentyfikowany robak jej się tam plątał, nie wiem jaki, bo mimo dwukrotnych prób poszukiwań go - raz na podłodze namiotu, raz w głębi piachu w czajniczku nie udało mi się nic znaleźć. Aż w końcu załapałam, że przestraszyło ją coś wewnątrz dzióbka. Wyobraźcie sobie moją reakcję, gdy zajrzawszy w ten naprawdę mały otwór zobaczyłam wewnątrz niego zarys brzydkiej szarej buzi: ust oraz łypiące na mnie nieco wytrzeszczone MRUGAJĄCE oczy...
Wszystko wielkości centymetra...

Mała ropucha wlazła go czajnika, usiłowała wyleźć przez dzióbek i zaklinowała się w zwężającym się przejściu.
Wrażenia - bezcenne. Stworzenie, wypchnięte delikatnie patykiem zostało odniesione w bezpieczne miejsce. Ciekawe, ile czasu tam spędziło...

wtorek, 27 września 2011

baby gail :)

Jak widać wzór gail łączy pokolenia;
Kolejna sztuka powstała w rozmiarze miniaturowym, od modelek nie mogłam się wręcz opędzić, Wigi tylko tak biegała, że jej złapać w przyzwoitym ujęciu nie dałam rady :)







piątek, 23 września 2011

Jadziowy liściasty

Sweterka swojego doczekała się w końcu i Jadzia, która do tej pory mogła służyć za ilustrację powiedzenia o dziecku szewca. Ani jednego zapinanego wdzianka nie miała - nie licząc kurtek i polarów. Zabrałam się więc do przerabiania niewielkiej części kupionej jakiś czas temu prutej 100 % miłej bardzo wełny i po raz kolejny wypróbowałam mój ulubiony wzór - ten sam, co na sukience.







Ponieważ obiecałam, że spróbuję opisać sposób robienia takiego czegoś to tutaj się tego podejmę, aczkolwiek obawiam się, że wzór pojmą raczej bardziej doświadczone dziewiarki - i to nie dlatego, że wątpię w możliwości początkujących, tylko dlatego, że ja go za każdym razem przerabiam na oko i dlatego nie mogę dać zbyt precyzyjnego opisu.
Wełnę brałam raczej grubszą, taką do przerabiania na drutach 5 i grubszych. Wzór liściasty na karczku, który jest moim przelicznikiem rozmiarowym na sweterku (i sukience) dla dziecka rocznego przerabiałam 5 razy, dla dwuletniej Jadzi - 6.
Od razu dodam, że ubiór ( i sweter i sukienka) jest przerabiana od góry, więc osoby niezaznajomione z tą techniką muszą sobie poszukać w sieci instrukcji, bo nie dam rady jej opisać bez zdjęć (za dużo naraz wysiłku intelektualnego :)

Opiszę sposób wykonania sweterka.

Na karczek nabieramy 34 oczka (podaję rozmiar na dwulatkę, ok. 92 cm) i przerabiamy o. prawe - 6 rzędów (proszę pamiętać o dziurkach na guziki :)
7. rz. - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., * 1 o.p., 1 n., 1 o.p., 1 n., 1 o.p., o.l. * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l
rz. parzyste - o. brz., 4 o.p., oczka lewe - jak schodzą z drutu, 4. o.p., o.l.
9. rz - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., * 1 o.p., 1 n., 1 o.p., 1 n., 1 o.p., o.l. * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l
11 rz - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., * 2 o.p., 1 n., 1 o.p., 1 n., 2 o.p., o.l. * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l
13 rZ. - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., *3 o.p., 1 n., 1 o.p., 1 n., 3 o.p., o.l. * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l
15 rz - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., *4 o.p., 1 n.,1 o.p., 1 n., 4 o.p., o.l. * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l
17 rz. - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., * 5 o.p., 1 n., 1 o.p., 1 n., 5 o.p., o.l. * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l
19 rz. - o. brzegowe, 4 o.p., o.l., * 1 n., 2 o. przer. razem, 9 o.p., 2 o. przer. razem, 1 n., 1.o.l. . * (między gwiazdkami powtórzyć w sumie 6 razy) , 4. o.p., o.l

Tutaj na razie przerwę, bo mi już trudno ubrać w czytelne słowa dalszą część. W każdym razie doszliśmy do najszerszej części liści. Potem będziemy je zwężać :) Przypominam o dziurkach na guziki :) Dalsza część nastąpi wkrótce. Mam nadzieję, że czytelne to jest i w miarę zgodne z technikami dziewiarskimi...

czwartek, 22 września 2011

Potęga kreatywności

Wpis powinien był być poświęcony najmłodszej naszej córce, która niecały miesiąc temu skończyła drugi rok życia. Ale, zanim go napiszę chciałabym się podzielić doskonałym - jak się okazało - sposobem na zajęcie gości urodzinowych. I to nie tylko tych najmłodszych :) Któregoś dnia w Lidlu trafiłam na rolkę papierowego obrusa - kosztowała jakieś śmieszne pieniądze. A obecnie jest u nas ulubionym nakryciem stołu przy jakichkolwiek imprezach dziecięcych. Jak widać, zresztą, nie tylko najmłodsza generacja odczuwa potrzebę tworzenia :)
Tort był iście dziewczyński - nie potrafię wykonywać misternych konstrukcji - zawsze mi się coś rozpływa, coś spadnie, ubrudzi lub po prostu wyjdzie brzydko. Dla dwulatki więc zdecydowałam się na posypkową wolną amerykankę :)

środa, 21 września 2011

Pamiętacie żółtego potwora?

Postanowiłam zrobić mu nieco bardziej obrazującą jego wielkość sesję :) - nie mam nic nowego do pokazania bo albo robię gail tęczowe (zamówione) albo mam niewykończone rzeczy (np. Jadziowy sweterek). Więc, na lenia, wrzucam starocia :)

wtorek, 20 września 2011

Zatrzymane chwile

Chwile do zapamiętania, nasz ostatni wypad wakacyjny, weekend sierpniowy spędzony wraz z Przyjaciółmi w mazurskiej głuszy pod Węgorzewem - brak kanalizacji i prądu, za to niebo pełne gwiazd wraz z księżycem w pełni, dwa jeziora w zasięgu 20 metrów w każdą stronę, poranne łowienie ryb, wieczorno - nocne ogniska, spanie w namiocie i cudowni ludzie. Całkiem rekompensujący jakiekolwiek braki cywilizacyjne :)

niedziela, 18 września 2011

męskie klimaty

Dorastanie dzieci do zmian w życiu do ciekawy proces. Jeszcze nie niedawna Krzyś z Anielką nie chcieli słyszeć o oddzielnych pokojach. Lęk przed samotną nocą, w dodatku przeżywany piętro wyżej niż śpiący rodzice wydawał się przeszkodą nie do przeskoczenia.
I nagle, całkiem niespodziewanie, dzieci zaczęły oswajać nowe.
Przeniosły się - na razie oboje - do jednego z wykończonych pokoi na górze. Ponieważ nie jest on jeszcze przygotowany na przyjęcie lokatora, na razie śpią tam od 4 nocy na materacach i w śpiworach. Zabrały ze sobą zestaw spartański - odtwarzacz do słuchania płyt, kilka książek, klocki lego oraz lampki nocne. Brak jest listew wykończeniowych przy ścianach, zasłon, mebli - z wyjątkiem jednego stolika, na którym stoi odtwarzacz. Zaczęłam polowanie na starocie na allegro. Na razie, dal mego syna, któremu należy się męski pokój, zaczęłam szyć narzutę - zachowując ideę patchworkową użyłam wyłącznie starych ubrań - głównie męskich koszul. Ponieważ bardzo chciałam skończyć, kwadraty zeszyłam w jeden wieczór. Wyszło coś takiego - mam nadzieję, że męskiego w wyrazie:





Zszywałam z Anielką, do zdjęć wtryniła się Jadzia - można powiedzieć, że wszystkie kobiety domowe miały swój udział :)

wtorek, 13 września 2011

eksperymentalnie

Jako że dziergają się ostatnio trzy tęczowe gail, nie będę Was tutaj zarzucała powtórzonymi zdjęciami. Za to pokażę nasze ostatnie odkrycie książkowe:


Na pierwszy ogień poszła ekstrakcja chlorofilu. CZynność trywialna, znana każdemu niemal, za to potraktowana z podejściem odkrywczym okazała się ciekawym doświadczeniem.
Świeżo zerwaną trawę wkładamy między dwie kartki papieru


i depczemy na twardym podłożu.






efekt - piękny zielony barwnik - ten sam, co na spodniach po turlaniu się ze skarpy...