czwartek, 28 lutego 2013

Zatrzymane chwile

Sytuacja sprzed dwóch tygodni:
Idziemy z młodszymi dziewczynkami do sklepu. Wiejskiego sklepu, ale zawsze to coś więcej niż przydomowe chaszcze. Ulegam Jadzi domagającej się wymalowania na buzi kotka. Tu i teraz. Maluję niebieski trójkąt na czubku nosa (mamy tylko dwie kredki) oraz po trzy dyskretne wąsy po każdej stronie. Gdy ja przewijam i ubieram do wyjścia Tynię Jadzia znika z kredką. Wraca z wymalowanymi na twarzy grubymi, niebieskimi, koncentrycznymi kregami. Jakby właśnie czekała ją uroczystość w Stonehenge.
Mało tego. Kocie wąsy nie wystarczyły, pod nosem niebieszczy się mały hitlerowski zarost.

Ale i to nie koniec. Kocia mania nabiera rozpędu. Kilka dni później, być może chcąc utrwalić zdobyczny makijaż wykonuje go, w nieco innej formie, flamastrem. Pięknej, granatowej barwy...

poniedziałek, 25 lutego 2013

Kamizelka dla strażaka z dżdżownicą w tle

Wpis dzisiejszy powstaje przy okazji wrzucenia zdjęcia z kamizelką dla pewnego miłośnika Straży pożarnej. Przy okazji pokażę ją też na blogu - mam trochę zdjęć tylko za groma nie mam czasu na ich obrobienie i opublikowanie. Kamizelka jest dość prosta, robiona z dropsowej Karismy jako wariacja na temat milo Zamiast warkocza wstawiłam tylko dośrodkowany, bardziej męski, moim zdaniem, wzór w romby.





A skąd dżdżownica?
Tyniol, do niedawna stosujący pozycję "na samolot" nagle zapragnął być mobilny. I tak, w wieku pięciu miesięcy nagle zaczął stawać na czworaka i bujać się w miejscu (aż do momentu bujnięcia się na buzię na podłogę, co go wcale nie zniechęca dl dalszych prób) A dzisiaj, zafascynowany gumową książeczką przepełzał za nią kilka metrów po podłodze salonu, pełznąc - uwaga - do przodu. Po podłodze, dodajmy, całkiem nieprzygotowanej na akie ekscesy - posypanej obficie popcornem z wczorajszego rodzinnego wieczoru filmowego, psią oraz kocią sierścią i ogólnie, jeszcze z rana, nie zamiecionej. Poruszanie odbywa się metodą dżdżownicy, za pomocą skurczy mięśni brzucha. Wygląda komicznie, niemniej jednak uświadamia mi, że pewien, w miarę spokojny etap w naszym życiu się skończył...

A tutaj Tynia jeszcze z czasów, gdy myślała, że jest samolotem...





Idę bronić dywanu :))))

poniedziałek, 4 lutego 2013

Chabry w lutym

Oczywiście wełniane :) Skończyłam chustę w/g wzoru, którym robiłam Cyganerię a wypatrzyłam go tu (klik) Wyszła gigantyczna, 220 cm najdłuższy bok (bez frędzli) i to bez naciągania przy suszeniu bo mi kanapy zabrakło :) Dodam, że użyteczny wyrób zosał uczyniony jako przetwórstwo - wełna zakupiona po spruciu jakiejś sztuki odzieży.





Uważam, że cielistość Lolo służy, lepiej wygląda niż w białym kolorze, prawda? :)


sobota, 2 lutego 2013

Śniadanie na farmie

W taki oto sposób Pewna Mała Dziewczynka, która mieni się kotkiem (samozwańczo), spożywa najchętniej śniadanie (pod warunkiem, że uczyni to bez wiedzy rodziców każących trzodę trzymać z dala od stołu). Dodam, że ta Dziewczynka sypia z całą zgrają pluszowych zwierzątek, najchętniej bawi się wiejską zagrodą i najpilniej dba o aprowizację naszego kota. I psa, czasami też.