czwartek, 30 czerwca 2011

kolorowo

Spokój sprzyja rozrostowi twórczości :) Ponieważ lawenda jest w maksymalnej fazie rozkwitu uprzytomniłam sobie, że mam już bardzo mało czasu na przerobienie jej na wrzeciona (nie takie do przędzenie :)). Poranek spędziliśmy z dziećmi przy krzakach wycinając co bardziej dorodne, obdzierając ze z liści, by następnie podzielić się na trzy obozy. Pierwszy (Jadzia) poszedł pospać, drugi (Krzysio) w końcu mógł się nacieszyć otrzymaną za bardzo solidną i samodzielną pracę w szkole wymarzoną grą (Symulator Farmy 2011) - szlaban się skończył :)
Anielka i ja pierwszą część spędziłyśmy ogrywając się nawzajem w makao (w otwarte karty, więc ręce miałam wolne), drugą - prasując i śpiewając "Kaczkę dziwaczkę".
Wczoraj przed północą zaczęłam też kolejną chustę - tym razem żółtą. Chcę ją połączyć z koralikami w dwóch kolorach:


oto mój warsztat pracy lawendowy :)



a to ściągnięta wczesnym rankiem ze szpilek chusta - ostatnia z zielonej aade long:




środa, 29 czerwca 2011

zatrzymane chwile

Nadszedł wreszcie wyczekany okres spowolnienia tempa. Mimo że nadal wstaję tak samo wcześnie (Jadzik ma ustalony własnoręcznie zegar biologiczny, który mówi jej, że po szóstej rano to już się nie śpi), to jednak odbywa się to bez zwykłej nerwowości. Nie jest całkiem leniwie - dzisiejszy dzień spędziłam z dziećmi rozjeżdżając się po placówkach edukacyjnych, urzędach, sklepach etc, jednak robimy to już bez tak silnej presji czasu. A to dużo. Pozwalam sobie na odesłanie w niebyt "kiedyś" kilku obowiązków (pranie mam uprasowane w części), za to wczorajszą przedpołudniową drzemkę Jadzi przegraliśmy z Krzysiem i Anielką w Makao :) Coraz lepiej łapią gry karciane. I czuję, jak wraz ze spłynięciem ze mnie obowiązków terminowych, wraca do mnie spokój. Mam czas na przyjrzenie się naszym dzieciom. Zachwyca mnie dobroduszność Anielki, którą trudno czasem dostrzec pod waleczną osóbką emocjonalnie reagującą na jakikolwiek przejaw tego, co ona uważa za swoją krzywdę (a wachlarz punktów jest tutaj dość szeroki). To jest typ człowieka, który po całym dniu zabawy z bratem, w której co i rusz dochodziło do hałaśliwych spięć z powodu niesprawiedliwości jednej bądź drugiej strony, w czasie wieczornej modlitwy mówi: Panie Boże, proszę, by Krzysiowi szybko minął szlaban na komputer :)
Marcin dostał na urodziny laurkę, która miała przedstawiać ptaszka, jednak tenże stał się w trakcie kreacji rybką :)



Mieliśmy dzisiaj upał, dzieci szukają ochłody w basenie, wczoraj zaliczyły już pierwszą kąpiel w jeziorze, smakujemy lato, jak się da :)


Nasza jeziornooka córka


Jadzia sekundująca wiernie Burgerowi w popołudniowej drzemce w cieniu dębu


cała trójka wraz z gośćmi buszują w ogrodzie wyjadając kończące się truskawki, zielony groszek oraz marchewkę, która, jak zawsze niezawodna, urosła nam już dość pokaźnie


Tak, dzisiaj dziewczęco się zrobiło, ale to dlatego, że Krzyś miał swój wpis urodzinowy niedawno, natomiast miałam kilka zdjęć z dziewczynkami, które chciałam zachować.
Krzyś odzyskał utracony na jakiś czas wigor ministrancki, w oktawie Bożego Ciała uczestniczy dzielnie, tym bardziej, że ostatnio otrzymał ważne zadanie - dzwonił na procesji... :)

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Pasuje?

Wakacje zaczynamy z rozmachem - już niedługo czeka nas zamążpójście mojej szwagierki. Jako że postanowiłam zaopatrzyć się w całkiem nowa kreację - padło na kolor srebrny - do całości dorobiłam sobie - również srebrzący się - szal. Wraz z obuwiem (jeszcze nie rozchodzonym, o zgrozo) wygląda tak:



wtorek, 21 czerwca 2011

chusta gloniasta :)

Gdy ta chusta była jeszcze na drutach, znajomy najpierw przyjrzał się uważnie temu, co robiłam a następnie zadał pytanie, cóż to jest, bo jemu to na jakieś glony wygląda :) Fakt, trafił. Na użytek miłośniczek zdrowego tryby życia mogę przechrzcić chustę na algową :)






a kota nikt nie chce??? Taki śliczny...

poniedziałek, 20 czerwca 2011

dwa portfele i kocia propozycja

Ponieważ wrzucam naraz dwa wpisy, od razu zaznaczam, że w tym drugim, poniżej tego pisanego aktualnie znajduje się pewna kocia propozycja - zajrzyjcie :)

Oddzielnie od niej wrzucam dwa nowe portfele, oba różowe, trzeci może dam radę zszyć dzisiaj. Kolory niekoniecznie moje, natomiast ten pierwszy znajduje miejsce w mojej nieobiektywnej pierwszej dziesiątce :) Bardzo mi zestawienie pasuje, mimo że takowego nie naszam zazwyczaj.




komu kotka, komu?

Pytanie jak w tytule. Przyplątał się nam ostatnio młodziutki kot (już nie kociątko) - chyba najpiękniejszy, jakiego w życiu widziałam. Feeria barw, przeurocze usposobienie, ogromna doza towarzyskości, dogadywanie się z drugim kotem...
Nie mamy jak go zatrzymać, liczba dzieci i zwierząt do zaopiekowania się nieco nas przerasta, tym bardziej, że zbliżają się wakacje. Może kogoś złapie za serce? Nas już zdołał :)
Poza tym jakoś mam wątpliwości co do Burgerowego pacyfizmu.
Jeśli ktoś chciałby takie urocze stworzonko (najlepiej z naszych okolic chyba) - zapraszam. Oto wystawa zdjęć (ten rudy to nasz ALberto, nie do oddania :)






sobota, 18 czerwca 2011

złotawe ecru z koralikami :)

Szal udało mi się wczoraj po północy rozpiąć na szpilkach, dzisiaj już suchy zabrałam na sesję okiennicową. Nie do końca udało mi się chyba uchwycić ten odcień użytej włóczki ( na moje oko mieszanina bawełny,wełny i chyba jedwabiu (?) Wrobiłam weń koraliki zielonkawe z odcieniem turkusu (przy padaniu światła z odpowiedniej strony).
Opisu długiego nie zrobię, bo Jadzik włazi mi na kolana - niewyspana dzisiaj, bo udało jej się capnąć 40 min. drzemki w samochodzie pod aeroklubem.








Lecę więc pozdrawiając Was sobotnio :)

piątek, 17 czerwca 2011

fizyka w praktyce :)

Rzecz o tym, jak działają spadochrony. Stawianie oporu powietrzu i takie tam. Dla celów edukacyjno - ilustracyjno - zabawowych skonstruowaliśmy z dziećmi najprostsze w wykonaniu spadochrony. Kubeczki po jogurtach opasane gumkami recepturkami, do których przywiązaliśmy po dwa konopne sznurki przytroczone z kolei do uszu siatek jednorazowych. Krzyś je określił mianem spadochronów recyclingowych :)
Przyznam, że sama byłam zaskoczona ich skutecznością. Krzyś od dawna usiłował wykonać coś, co by mu latało albo przynajmniej spadało z opóźnieniem, ale trudno mu było zrozumieć, czemu uwiązany do reklamówki potwór z klocków LEGO spadał waląc ciężko o ziemię. Wytłumaczyłam związek między ciężarem, rozpiętością powierzchni, która miała stawiać opór powietrzu (na tyle, o ile humanista może pamiętać szkolną fizykę bez zaglądania do książek i netu :)
Wiaterek zawiewał, loty przebiegały więc pomyślnie, bez uszczerbku dla pasażerów (ludzików LEGO w kubeczkach) Zabawa trwała chyba z godzinę (trasa balkon - ogród pokonana rekordową ilość razy).

1. Zrzut. Należy pamiętać, bo worek był rozpostarty - powietrze musi go napełnić


2. Początek lotu


3. Rozwinięcie :)


4. Podejście do lądowania


5. Po lądowaniu wyglądają dość smętnie


6. Rzut oka w celu zlokalizowania obiektu


7. Zebranie sprzętu w celu dalszej jego eksploatacji



Jutrzejszy dzień intensywny od rana; zakończenie roku szkolnego na "Warmii" ogniskiem z kiełbaskami w stadninie koni, prosto stamtąd przejazd z Krzysiem na zajęcia Uniwersytetu DZieci - uwaga - na lotnisku :) a potem do domu. I JAdzia bez snu, chyba, że przyśnie w samochodzie (oby).
Chustę błyszczącą z koralikami skończyłam, jak się zbiorę do zblokowania to może da się ją pokazać wkrótce...

środa, 15 czerwca 2011

z cyklu: co na drutach

Nie wiem, czy pamiętacie plecy zielonej kamizeli, której blokujące się plecy pokazywałam jakiś czas temu. Kamizela nie jest jeszcze skończona, natomiast, ponieważ wzór bardzo mi się spodobał postanowiłam użyć go w innej aranżacji. Szalowej. I koralikowej. :)
Rzecz na razie w fazie "w praniu", natomiast rośnie powoli. Wrzucam zdjęcia, bo niczym innym pochwalić się z dziedziny rękodzielniczej nie mogę. Czasu jakoś mało.
Złożyłam za to dokumentację do kuratorium, napisałam raporty ewaluacyjne (tylko przepisanie ich mi pozostało. I może... może... coś się uda zrobić więcej...?





Pozdrawiam Was w galopie obiadowo (lajtowo grilla postanowiłam dzisiaj podać) - domowym. Pa :)

wtorek, 14 czerwca 2011

zatrzymane chwile

Na początku odpowiem na moje własnie pytanie z poprzedniego wpisu: Faktycznie, Jadzik z zapałem wertuje "Werandę Country", faktycznie autorstwa Asi :) Dobrze sobie wybrała :) Aczkolwiek od wczoraj artykuł niemal przestał istnieć, z wielkiej bowiem miłości oderwała potężny kawał kartki ze zdjęciem koni.
Chwile zatrzymane z poprzedniego tygodnia, z dni pełnych upału...