- Mamo, a czy ja mogłabym być piłkarzem i grać z nimi na tym boisku? - mijaliśmy właśnie orlika, na którym trenowali piłkarze w wieku bardziej zaawansowanym. Zagadnienie nurtowało Anielkę.
- Tak, pod warunkiem, że będziesz jakieś 10 lat starsza oraz będziesz chłopcem - nie miałam głowy do wymyślania lepszej odpowiedzi.
- Mamo, a ja też? - chciała wiedzieć Jadzia - Też będę mogła?
- A będziesz chłopcem? - zaśmiałam się.
- Tak - odpowiedź padła szybko i bez namysłu.
- No, ale przecież nie masz siusiaka - tak, wiem, że nie popisałam się erudycją, ale to był naprawdę długi i wyczerpujący dzień a ja miałam pełen samochód dzieci zadających mi przez całą drogę dziesiątki pytań w przerwach między kłótniami - oni też byli zmęczeni.
- No.... - stropiła się. Ale tylko na chwilę - ale sobie zrobię. Z wełenki na drutach.
Strony
Etykiety
akcesoria
(12)
aplikacje
(10)
by dzieci
(23)
candy rozdawajka
(5)
chuścianki
(111)
Cladonia
(2)
czapidła
(22)
czytamy
(1)
dla dzieci
(79)
domowo
(18)
dziergane
(190)
farbowanie
(13)
filcoki
(4)
folklorystycznie
(12)
haft warmiński
(3)
homeschooling
(17)
k
(1)
kołowrotkowo
(9)
kominiarsko
(6)
koraliki i inne
(12)
kosmetyczki
(10)
kuchennie
(3)
lawenda
(17)
literatura
(3)
Lokalnie - warmińsko
(7)
mądrości z pograniczna handmade :)
(2)
muzyka
(4)
nasze zabawy
(9)
ogrodowo
(11)
patchwork
(21)
photo props
(1)
portfele
(40)
recycling
(62)
rękawicopodobne
(12)
różne takie :)
(26)
s
(1)
szycie
(115)
ślub
(2)
takie miejsca
(1)
targi
(2)
Tilda
(1)
torebki i torby
(18)
tutoriale
(3)
ubraniowo
(50)
wypadki przy pracy :)
(1)
wyróżnienia
(1)
z koszulek
(4)
zatrzymane chwile
(117)
zdania do zapamiętania
(8)
zestawy sugerowane
(5)
piątek, 23 listopada 2012
środa, 21 listopada 2012
O Cladonii w moich barwach oraz portfelu co się pojawił niespodzianie :)
Lecimy dzisiaj ogladać bioderka Faustynowe, więc tuż przed wyruszeniem wrzucam Cladonię, która zeszła z drutów przedwczoraj. Dwa kolory malabrigo sock: eggplant oraz hmmm... zapomniałam a nie mam czasu sprawdzać, w każdym razie ten sam co z dziecięcego sweterka zrobionego z wersji rios. Druty 3,5 mm, cztery wieczory i kilka ksiażeczek dziergania :)
Powstał też jeden portfel, w czasie ukradzionym desce do prasowania :)
Powstał też jeden portfel, w czasie ukradzionym desce do prasowania :)
niedziela, 18 listopada 2012
O tym, co powstało z farbowanej wełny
Pamiętacie moją farbowaną kilka tygodni temu wełnę? Dość szybko wskoczyła mi na druty i powstał z niej pierwszy od wielu lat sweter dla mnie. Robiony bezszwowo, całkiem na oko, wyszedł nieco derkowaty w kształcie, ale niewątpliwie ciepły i nadający się do noszenia dziecka w chuście; długie poły można zarzucić na plecy uwiązanego malucha. Aż żałuję, że zrobiłam go dopiero teraz bo też byłby idealny na ciążę :)
Miłej niedzieli życzę :)
sobota, 17 listopada 2012
Poppy x 3
Nieśmiertelna poppy wykonana w trzech rozmiarach; czapek w domu mamy zatrzęsienie, niekoniecznie dobranych do kurtek, szalików etc. W tym roku w kocu się zabrałam za własna rodzinę - na pierwszy ogie poszły dziewczynki - każda z nich otrzymała swoj czapkę - wszystkie poppy i wszystkie z polałaczenia mojej farbowanej na turkusowo wełny (nieudanie farbowanej :) oraz fabel Dropsa. Ponieważ w obu przechodz barwy w podobnych odcieniach całość dała efekt, który mi osobiście się podoba. Do tego Anielka i Jadzia otrzymały krótkie golfy - kominy na szyje.
Po czym się okazało, że noszone będa tylko dwie czapki - te większe. Faustynowa okazała się zbyt mała. Więc zrobiłam całkiem inna - ale jej tutaj nie mam jeszcze uwiecznionej. W ogóle, to kłopot z tymi zdjęciami bo na dwór aparat jest nieporęczny do noszenia wraz z dzieckiem w chuście, torba etc. i jakoś tak okazji brak. Stad te liche zdjęcia domowe, które w ogóle nie miały trafić na bloggera. Ale, ponieważ nie wiem, kiedy będę miała inne, chwalę się tym,co mam :)
Po czym się okazało, że noszone będa tylko dwie czapki - te większe. Faustynowa okazała się zbyt mała. Więc zrobiłam całkiem inna - ale jej tutaj nie mam jeszcze uwiecznionej. W ogóle, to kłopot z tymi zdjęciami bo na dwór aparat jest nieporęczny do noszenia wraz z dzieckiem w chuście, torba etc. i jakoś tak okazji brak. Stad te liche zdjęcia domowe, które w ogóle nie miały trafić na bloggera. Ale, ponieważ nie wiem, kiedy będę miała inne, chwalę się tym,co mam :)
wtorek, 13 listopada 2012
o rękawiczkach do kompletu
Telegraficzny skrót jest tym, co mi ostatnio wychodzi najlepiej. W tym wypadku - fotograficzny :)
Dla zainteresowanych - infekcja nam się ostała w połowie - tzn. jedna jest niemal całkiem zdrowa i chodzi już na lekcje, druga kaszlaca siedzi w domu nadal (a do towarzystwa także ja i Faustyna bo nie da się pójść na spacer zostawiajac w domu trzylatkę) Ale dzisiaj się chyba nieco złamiemy okutujac choruszka grubo i chyba się nieco przewietrzymy bo już świr ogarnia od niewyściubiania nosa z domu. Ja przynajmniej raz w tygodniu się przebiegam po lesie z kijkami, natomiast Jadzik biedny i Tysia nie wdychały tlenu podwórkowego od tak długiego czasu...
...
Powstały rękawiczki do czapki bezwymiarowej:
A jutro minie siedem lat od przyjścia na nasz świat Anielki... gitara wymarzona już czeka :)))
Dla zainteresowanych - infekcja nam się ostała w połowie - tzn. jedna jest niemal całkiem zdrowa i chodzi już na lekcje, druga kaszlaca siedzi w domu nadal (a do towarzystwa także ja i Faustyna bo nie da się pójść na spacer zostawiajac w domu trzylatkę) Ale dzisiaj się chyba nieco złamiemy okutujac choruszka grubo i chyba się nieco przewietrzymy bo już świr ogarnia od niewyściubiania nosa z domu. Ja przynajmniej raz w tygodniu się przebiegam po lesie z kijkami, natomiast Jadzik biedny i Tysia nie wdychały tlenu podwórkowego od tak długiego czasu...
...
Powstały rękawiczki do czapki bezwymiarowej:
A jutro minie siedem lat od przyjścia na nasz świat Anielki... gitara wymarzona już czeka :)))
środa, 7 listopada 2012
Czapka o czarodziejskich właściwościach, grzejca wełna i chroniczny brak czasu
właściwie to ostatnia część tytułu mogłaby być zapewne podpisana przez każdego niemal tutaj zagladajacego. U mnie ostatnio przybrało to jednak maksymalny rozmiar bo nawet przestałam zagladać do Was. O moim własnym blogu nie mówiac... Mała infekcja, niby nic poważnego, ale uziemiła obie dziewczynki (te, które moga biegać) w domu. Tysia, u której miesic walczymy z paskudnymi pleśniawkami w buzi co wpływa na nia denerwujco, przeszkadza spać co z kolei zabiera mi czas na starsze dzieci. Gotować, prać, sprztać przecież trzeba... Nie jest to sytuacja STRASZNA, lecz nieco uciażliwa - chciałabym nieco więcej uwagi móc poświęcić rozmaitym kwestiom.
Szczęściem robienie na drutach nadal jest czynnościa, która daje się pogodzić z innymi symultanicznie :) I tak powstały kolejne części kompletów dla mamy i córki:
Kolejna czapka - uszatka, tym razem z Alpaki Dropsa - z magicznymi właściwościami - pasowania na głowę siedmio - i trzylatki.
Moje dziewczyny, wszystkie trzy, otrzymały na zimę nowe czapki, ale nie mam kiedy im zrobić w nich zdjęcia :)
Szczęściem robienie na drutach nadal jest czynnościa, która daje się pogodzić z innymi symultanicznie :) I tak powstały kolejne części kompletów dla mamy i córki:
Kolejna czapka - uszatka, tym razem z Alpaki Dropsa - z magicznymi właściwościami - pasowania na głowę siedmio - i trzylatki.
Moje dziewczyny, wszystkie trzy, otrzymały na zimę nowe czapki, ale nie mam kiedy im zrobić w nich zdjęcia :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)