Wykończylam go, zanim on zdążyl dokonać tego pierwszy :) Dla pytających się: palec, na razie o.k., igla na szczęscie poszla bokiem - wygięla się na nim - i w związku z tym nie chwycila dolnej nici. czyli nie zostalam przyszyta :) Chodzę z plastrem, boli malo. Rękawiczki niewiele by daly, bo przez nie też by się przebila. Dla poprawy humoru: jako że nie lubię pracować w rękawiczkach, jeszcze przed pikowaniem rozważalam, czy by nie okleić sobie palców plastrem, by lepiej przesuwać material :))) I tak problem sam się rowiązal :))))
Strony
Etykiety
akcesoria
(12)
aplikacje
(10)
by dzieci
(23)
candy rozdawajka
(5)
chuścianki
(111)
Cladonia
(2)
czapidła
(22)
czytamy
(1)
dla dzieci
(79)
domowo
(18)
dziergane
(190)
farbowanie
(13)
filcoki
(4)
folklorystycznie
(12)
haft warmiński
(3)
homeschooling
(17)
k
(1)
kołowrotkowo
(9)
kominiarsko
(6)
koraliki i inne
(12)
kosmetyczki
(10)
kuchennie
(3)
lawenda
(17)
literatura
(3)
Lokalnie - warmińsko
(7)
mądrości z pograniczna handmade :)
(2)
muzyka
(4)
nasze zabawy
(9)
ogrodowo
(11)
patchwork
(21)
photo props
(1)
portfele
(40)
recycling
(62)
rękawicopodobne
(12)
różne takie :)
(26)
s
(1)
szycie
(115)
ślub
(2)
takie miejsca
(1)
targi
(2)
Tilda
(1)
torebki i torby
(18)
tutoriale
(3)
ubraniowo
(50)
wypadki przy pracy :)
(1)
wyróżnienia
(1)
z koszulek
(4)
zatrzymane chwile
(117)
zdania do zapamiętania
(8)
zestawy sugerowane
(5)
piątek, 28 maja 2010
czwartek, 27 maja 2010
1:0
dla Janomki. Wlasnie przesylam sobie palec srodkowy lewej ręki na wylot podczas nocnego pikowania. Trzmiel pijany jak widać calkiem, nie widzial, na co wpada... W każdym razie już chyba można powiedzieć, żem rasowa quilterka :) Palec mocno scisnęlam plastrem. I chyba wrócę do maszyny, bo dzieci spią a jutro będę znowu musiala czekać do późnego wieczora aż padną... Tylko muszę iglę zmienić, bo mi się na palcu mym polamala.
To już chyba uzależnienie...?????
To już chyba uzależnienie...?????
środa, 26 maja 2010
pikujemy... :))))))
Stopkę posiadam od wczoraj, więc spać poszlam o godz. 0.30 - co nikogo dziwić nie powinno :) Zaczęlam moją kanapkę... Przepikowalam mniej niż polowę, mialo to być cos zwane, zdaje się, lotem ttrzmiela, ale - ponieważ poslugiwalam się tym pierwszy raz i to szyjąc z ręki, bez żadnych rysowanych wzorów etc, mój trzmiel najwidoczniej kapnąl sobie nieco czegos mocniejszego, bo latal przedziwnie... :)
A oto efekt nocnej pracy, zdjęcia na szybko, po pracy, w slońcu, które biel wyostrzylo na maxa , przepraszam za bóle oczu:
A oto efekt nocnej pracy, zdjęcia na szybko, po pracy, w slońcu, które biel wyostrzylo na maxa , przepraszam za bóle oczu:
poniedziałek, 24 maja 2010
nuuuuda
Kolejny portfel dolączyl do grona uszytych. Podobne zestawienie juz bylo, ale nieco inne a poza tym już dawno :) Jesli przynudzam - wybaczcie. Ale jakos w temacie szycia u mnie ostatnio nie dzieje się zbyt wiele - życie przeslania szycie (tak w sumie być powinno, więc nie rwę CALKIEM wlosów z glowy). W każdym razie portfel udalo mi się uszyć, i cieszy mnie on.
Poza tym pokazalo się swiatelko, w zasadzie: latarnia w tunelu. W moim ulubionym sklepie dowiedzialam się, że moja ulubiona stopka na polską ziemię dotarla z Dalekiego Wschodu. Co więcej, już ruszyla w drogę niejako powrotną - z zachodu Polski na Daleki jej Wschód. I na dniach ma być u mnie!!
Pozdrawiam wszystkich dzielnie tu zaglądających, slońca i suchosci życząc moooocno...
Poza tym pokazalo się swiatelko, w zasadzie: latarnia w tunelu. W moim ulubionym sklepie dowiedzialam się, że moja ulubiona stopka na polską ziemię dotarla z Dalekiego Wschodu. Co więcej, już ruszyla w drogę niejako powrotną - z zachodu Polski na Daleki jej Wschód. I na dniach ma być u mnie!!
Pozdrawiam wszystkich dzielnie tu zaglądających, slońca i suchosci życząc moooocno...
poniedziałek, 17 maja 2010
Dycha na karku :)))
Dzięki, hmmm... uprzejmoci :) Gajowej zostalam wciągnięta w zabawę nakazującą zglębić czelusći mego komputera i odnaleźć zdjęcie 10. z kolei. Problematyczne mi się to wydawalo, ponieważ Stajnia Augiasza przy zawartosći dysku - a zwlaszcza częsci, w której się mieszczą zdjęcia - uchodzić może za wzór pedantycznosći i porządku. Zajrzalam więc z drżeniem serca... i jakież bylo moje zaskoczenie, gdy okazalo się, że mam pliki ulożone chornologicznie. Balagan mam za to w glowie, jak się okazalo, ponieważ przypomnialam sobie, że ów porządek w zdjęciach zrobilam sama, osobisćie. Niedawno. I na smierć o tym zapomnialam... Trochę jak z tym: leb, jak sklep, ino pólek brak...
Zdjęcie nr 10 zostalo zrobione w szczególnym dniu, mianowicie w dniu urodzin Krzysia naszego pierworodnego. Od tego bowiem wydarzenia zaczęlismy dokumentację faktograficzną gromadzić w postaci cyfrowej. Oto więc kilkugodzinny Krzys:
a do prezentacji zapraszam:
Dorsik
Hanię
agami
Zdjęcie nr 10 zostalo zrobione w szczególnym dniu, mianowicie w dniu urodzin Krzysia naszego pierworodnego. Od tego bowiem wydarzenia zaczęlismy dokumentację faktograficzną gromadzić w postaci cyfrowej. Oto więc kilkugodzinny Krzys:
a do prezentacji zapraszam:
Dorsik
Hanię
agami
sobota, 15 maja 2010
O tym, jak nocną porą torba pierwsza powstawała...
Zostalam w końcu zmotywowana do zrealizowania jednego z wymarzonych zamierzeń. Torba nila mi się po nocach, nawet na jedną zamówienie mam od jakios czasu, ale... balam się jakos :) Aż w końcu w trybie pilnym otrzymalam prosbę o torbę plażową, która pojedzie... ach, do Afryki... Torbie plazowej ewentualne zepsucie malo groźne jest, więc się odważylam... I oto powstala - nocą, a jakże :) Niedoróbki, oczywiscie posiada, w idiotycznym miejscu przyszyta metka, o której na smierć zapomnialam, niezbornosć podszewki z materialem zewnętrznym itp. Ale za to: wszylam podszewkę W OGÓLe, oraz - dodalam do niej kieszonki (co prawda, jeszcze bez zamka, ale to next time będzie :)
piątek, 14 maja 2010
Imponderabilium matki dzieciom, czyli szewc jednak czasem buty nosi...
Kochane moje. Muszę przyznać się, że oglądalam Wasze blogi okiem zielonym (czytaj: zazdrosnym) nierzadko. Brzydkie to uczucie dopadalo mnie zwlaszcza, gdy patrzylam sobie na... aż glupio się przyznać: poduszeczki do igiel. Takie malutkie, dopieszczone, kolorowe, równiutkie... Powód prosty zazdroci mej: wiadomoć, że sama sobie na pewno takowego nie uszyję, bo jako trudno mi - w zasadzie niemożliwie - zabrać się do szycia praktycznych rzeczy DLA SIEBIE. No więc oglaszam, że udalo mi się obejć problem naokolo (bo ile Wam zazdrocić można :) - poduszka dla dzieci rozmiar 34 - takową skarpetkę porzuconą przez siostrę swą bliźniaczkę posiadal Krzys mój. I oto stalam się szczęsliwą posiadaczką takowego urządzenia. Jedyny mankament jej polega na tym, że wbijając w nią igly mam wrażenie użytkowania laleczki Voo -Doo. Ale cóż. Nie ma rzeczy bez wad :)
A oto rzut oka na fragment mojego miejsca na górce - szczęsliwie jedynego nadającego się do zdjęcia, bo resztę ogarnąl chaos dziki w związku z szyciem :)
A oto rzut oka na fragment mojego miejsca na górce - szczęsliwie jedynego nadającego się do zdjęcia, bo resztę ogarnąl chaos dziki w związku z szyciem :)
czwartek, 13 maja 2010
nocne ż/szycie
Nocami szyję. Dzieci spać chadzają ostatnio jakos późno - tzn te starsze, mikrus pada do 19 :) - i jakos dzien się kurczliwy mooocno porobil. Do maszyny - uwaga- do MOJEGO POKOJU (którego posiadaczką jestem od tygodnia) udaję się przed 22 (dom oporządzić trzeba wszak po tajfunach trzech nawiedzających nas codziennie). I daję do pólnocy mniej więcej. I powolutku postępują te moje wyczyny. Tym bardziej, że ja jednej rzeczy naraz nie potrafię robić. Aktualnie powstają: patchwork, portfel, chusta zielona, wstępnie bardzo kwiatki zamówione oraz - od dzisiaj - bo pilne będzie - moja pierwsza torba. Jako że ostatnie dwie pozycje jeszcze w fazie ideii się znajdują a portfeli i chust już dużo tu wrzucilam, więc, by Was nie zanudzać starociami, będę Was zanudzać wooooolnymi postępami nowosci :). Otóż i mój patchwork (w zasadzie - mini patchwork, bo wyjdzie raczej kolderka dziecięca :) Robię z glowy (książek o patchworkach mam co najmniej kilka, ale ja wedlug gotowych wzorów robić nie mogę, bo się denerwuję moją niemożnoscią ich odtworzenia - albo krzywo albo tu nie tak zszyję albo inna przypadlosć się trafia)
Dodam jeszcze: stopka nadal do Polski leci, końca chmury jakos nie zapowiadają, więc szybko raczej do mnie nie przybędzie... Oby tylko samoloty z zachodu Europy lataly do nas to już wszystko dobrze będzie...
Z innej beczki: czy ja pisalam już Wam, że uwielbiam latem chodzić w japonkach? Już sobie jedną nową parę nabylam :)
Dodam jeszcze: stopka nadal do Polski leci, końca chmury jakos nie zapowiadają, więc szybko raczej do mnie nie przybędzie... Oby tylko samoloty z zachodu Europy lataly do nas to już wszystko dobrze będzie...
Z innej beczki: czy ja pisalam już Wam, że uwielbiam latem chodzić w japonkach? Już sobie jedną nową parę nabylam :)
wtorek, 11 maja 2010
aktualizacja danych
aktualnie mój wstęp do patchworku wygląda nastąpująco (stan po nocnym szyciu):
a oto kolejny zwierz, który zapragnąl się wylansować kosztem mojegi tworzenia :) Burger nie przepuci okazji, by poleżeć bodaj na kawaleczku jakiejkolwiek szmatki... a jak nie na niej calkiem to chociaż bliziutko, żeby potem niepostrzeżenie uwalić się na calosci...
a oto kolejny zwierz, który zapragnąl się wylansować kosztem mojegi tworzenia :) Burger nie przepuci okazji, by poleżeć bodaj na kawaleczku jakiejkolwiek szmatki... a jak nie na niej calkiem to chociaż bliziutko, żeby potem niepostrzeżenie uwalić się na calosci...
poniedziałek, 10 maja 2010
Szyć próbuję i zakupy czynię...
Na początek: wzywam pomocy!!! BLogger jakie dziwne ustawienia mi wlączyl, zdjęć przy pisaniu nie widzę, skróty mi się wlączają przy używaniu niektórych liter... zgroza. I nie potrafię tego wylączyć :(
Na pociechę więc zebralam się w końcu i zasiadlam do realizacji marzenia mojego, dla którego wlaciwie kupilam maszynę (poza portfelami oraz innymi rzeczami, których szycie sprawia mi przyjemnoć :) Otóż: postanowilam powrócić do patchworków. Nabylam linijkę, nożyk i matę posiadam od dawna, pocięlam więc stare poszewki na wstępne kwarty:
jesli mnie opisy zakodowane nie mylą, tutaj się kończy jedno zdjęcie a zaczyna drugie, na którym którym dokladam planowane wypelnienie pomiędzy nimi
Oczekuję jeszcze na stopkę Janomową - ogromnie wielofunkcyjną - i pikuje i haftuje i ceruje, ale - ponieważ ma przylecieć z Chin czy Japonii - dolecieć nie może. I tak to chmura pylów znad Islandii wplynęla na wioskowe szycie...
Na drugą pociechę (wszak kobieta pocieszyć się jedną rzeczą nie potrafi) zajechalam dzisiaj na zakupy do jednego z sieciwych sklepów po chemię. Sklep ów, poza chemią, oferuje różnorakie inne sprzęty (Rossman to bowiem :) - i poza faktem, nabycia kaszek dla Jadwiszona o calą zlotówkę tańszych niż gdzie indziej, nabylam tasiemki (a muszę wyznać bijąc się w piersi, że ja bylam niekropkowa... dluuuugo opieralam się modzie. Ale poleglam. I to sromotnie i z kretesem. I z tasiemek cieszę się przeogromnie :)
A tutaj jeszcze (u stóp tasiemekmalo widoczna), ma jeszcze jedna zdobycz - ogrodowy obrus - również indycze jajo :) - już widzę dwie Królewny (bo nie wierzę, że Jadzia przy Anielce uchowa się bez rosemanii :) jak latem robią sobie piknik. A ponieważ liczę, że odwiedzi nas lipcem jeszcze jedna wielbicielka różu (wespól z dwoma swymi braćmi z Dalekiego Kraju. No i rodzicami) więc już widzę trzy male babole nad różowym obrusem w kropki, podczas gdy ich mamy kawkę sobie na pieńku sączą jajecznicą zagryzając :)
Na pociechę więc zebralam się w końcu i zasiadlam do realizacji marzenia mojego, dla którego wlaciwie kupilam maszynę (poza portfelami oraz innymi rzeczami, których szycie sprawia mi przyjemnoć :) Otóż: postanowilam powrócić do patchworków. Nabylam linijkę, nożyk i matę posiadam od dawna, pocięlam więc stare poszewki na wstępne kwarty:
jesli mnie opisy zakodowane nie mylą, tutaj się kończy jedno zdjęcie a zaczyna drugie, na którym którym dokladam planowane wypelnienie pomiędzy nimi
Oczekuję jeszcze na stopkę Janomową - ogromnie wielofunkcyjną - i pikuje i haftuje i ceruje, ale - ponieważ ma przylecieć z Chin czy Japonii - dolecieć nie może. I tak to chmura pylów znad Islandii wplynęla na wioskowe szycie...
Na drugą pociechę (wszak kobieta pocieszyć się jedną rzeczą nie potrafi) zajechalam dzisiaj na zakupy do jednego z sieciwych sklepów po chemię. Sklep ów, poza chemią, oferuje różnorakie inne sprzęty (Rossman to bowiem :) - i poza faktem, nabycia kaszek dla Jadwiszona o calą zlotówkę tańszych niż gdzie indziej, nabylam tasiemki (a muszę wyznać bijąc się w piersi, że ja bylam niekropkowa... dluuuugo opieralam się modzie. Ale poleglam. I to sromotnie i z kretesem. I z tasiemek cieszę się przeogromnie :)
A tutaj jeszcze (u stóp tasiemekmalo widoczna), ma jeszcze jedna zdobycz - ogrodowy obrus - również indycze jajo :) - już widzę dwie Królewny (bo nie wierzę, że Jadzia przy Anielce uchowa się bez rosemanii :) jak latem robią sobie piknik. A ponieważ liczę, że odwiedzi nas lipcem jeszcze jedna wielbicielka różu (wespól z dwoma swymi braćmi z Dalekiego Kraju. No i rodzicami) więc już widzę trzy male babole nad różowym obrusem w kropki, podczas gdy ich mamy kawkę sobie na pieńku sączą jajecznicą zagryzając :)
sobota, 8 maja 2010
jak to ożywić monotonię próbowałam :)
Portfel mial być, z materialu brązowego w kwiatki. Polączenie z żóltosciami już wypróbowane. Hmmm. Ale ile można szyć patrząc na to samo? :) Więc podjęlam próbę zmierzenia się z przelamywaniem kanonów. Wlasnoręcznie zresztą stworzonych. Pomarańcz, moim zdaniem, też pasuje, prawda? Rzeklabym, że nawet bardziej energetycznie wyszlo...
poniedziałek, 3 maja 2010
rozmaitości...
W sumie to nie mam nic nowego do pokazania :) Ale. Mąż mój udal się do miasta wojewódzkiego na lans w postaci próby. Mianowicie będzie pod koniec maja mialo miejsce wydarzenie Kulturalne (specjalnie użylam wielkiej litery) - przy okazji powtórnego pochówku Mikolaja Kopernika odbędzie się w niezbyt odleglym od nas Braniewie premiera oratorium Piotra Palki (skądinąd częsci czytających osób znanego). I Marcin otrzymal propozycję spiewania na owym koncercie (wespol z innymi znajomymi nam osobami oraz przyjezdnymi z Krakowa). Udal się więc, pozostawiając mnie w domu z dziećmi nieco rozwydrzonymi z powodu nocnej eskapady do przyjaciól naszych oraz ich wlasnych. Najbardziej rozwydrzona okazala się miss Jadzia, która, ku mojemu utrapieniu spędzila noc z nami w lóżku - a wyznam, że milosniczką spania z dziećmi w jednym lóżku to ja nie jestem. W każdym razie, gdy udalo mi się calą Trójcę spacyfikować, zatesknilam za blogiem mym i Wami :)
A ponieważ nic nie uszylam, to chociaż pochwalę się faktem uczynienia w końcu porządku w materialach moich, którym to pojęcie ladu obce bylo calkowicie. Przyczyna prozaiczna bardzo - brak mebla na ich trzymanie. Leżaly więc w 200 litrowym worze na betonie na naszej górce. Aż wpadlam na pomysl, przy okazji wykańczania nowego pokoju, że mogę nie wyrzucać otrzymanej szafy (wyskoi polysk, brrr) z drążkiem, ino ją odmalować i dorobić pólki. Najpierw, przez trzy dni pralam od nowa (bo mimo wora ciut przykurzone byly), prasowalam i ukladalam. Szafy jeszcze nie zrobilam, ale materialy ulożone leżą na kanapie w przeznaczonym na nie pokoju i oczekują na swoje miejsce na ziemi :) Oto próbki - nie wszystkie nadają się jeszcze do pokazania...
A ponieważ nic nie uszylam, to chociaż pochwalę się faktem uczynienia w końcu porządku w materialach moich, którym to pojęcie ladu obce bylo calkowicie. Przyczyna prozaiczna bardzo - brak mebla na ich trzymanie. Leżaly więc w 200 litrowym worze na betonie na naszej górce. Aż wpadlam na pomysl, przy okazji wykańczania nowego pokoju, że mogę nie wyrzucać otrzymanej szafy (wyskoi polysk, brrr) z drążkiem, ino ją odmalować i dorobić pólki. Najpierw, przez trzy dni pralam od nowa (bo mimo wora ciut przykurzone byly), prasowalam i ukladalam. Szafy jeszcze nie zrobilam, ale materialy ulożone leżą na kanapie w przeznaczonym na nie pokoju i oczekują na swoje miejsce na ziemi :) Oto próbki - nie wszystkie nadają się jeszcze do pokazania...
sobota, 1 maja 2010
niebiański portfel :)
Pierwszy raz szylam portfel pod kolor stroju. W dodatku stroju... zakonnego. Ponieważ habit znajomej siostry jest w blękitach a siostra poczucie humoru posiada, sięgnęlam do pierwotnego - niebiańskiego skojarzenia z kolorem niebieskim :) Otóż i portfel niebiański:
(chmurki tej samej proweniencji co te, na widoku okiennym - z dziecięcej zaslonki... :)
(chmurki tej samej proweniencji co te, na widoku okiennym - z dziecięcej zaslonki... :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)