wtorek, 14 maja 2013

O moim umiłowaniu wieczorów, rękodzieła zaniedbaniu oraz Anielinej garderobie :)

Wieczór. Moja ulubiona pora dnia :)
Dzieci śpią, Marcin na próbie, ja sączę sobie rozwodnione pół na pół wino mężowej produkcji (genialne) - podczas karmienia piersią odkryłam uroki rozcieńczania wina powodujące jego zwiększenie się o 100 % :)
Powinnam iść do maszyny, obiecałam Jadzi uszycie legginsów - pozostałe dziewczynki swoje otrzymały dzisiaj, jej para, z wyciętym metodą chybił - trafił kotkiem - aplikacją jeszcze czekają na zszycie. W związku z powyższym mogę w końcu coś pokazać :) Trwa okres wybitnie nie sprzyjający szybkiemu przyrostowi produktów rękodzielniczych. Po pierwsze - wiosna wygania nas na dwór. Ogród wzywa (niekoniecznie skutecznie), Tyniol wszedł w okres najgorszy do poskromienia - chyba, że poskromienia moich zapędów - ucieka ile sił w nogach (i rękach, bo raczkuje na potęgę) oczywiście w miejsca najmniej do tego przeznaczone. Im bardziej ślepy i niewdzięczny do eksploracji zaułek tym lepiej. Ale udało mi się wieczorem wczorajszym dotrzeć do maszyny wraz z pociętymi kilka godzin wcześniej koszulkami starymi. Największe kawałki zostały przeznaczone ka leginsy dla Anielki. Anielki - dodam - miłośniczki gitary. Czy więc muszę tłumaczyć, jaki instrument znalazł się na nogawce (bo może nie wyszło mi tak obrazowo, jak planowałam) ?

Tutaj, przed wyjściem do szkoły, kiedy był jeszcze chłód poranka, stąd skarpety pod sandałami)



A tutaj zdjęcia z eksploatacji intensywniejszej:






Specjalnie wstawiłam, żeby było widać, że pasek u góry doszyty jest w kolorze gitary :)


Okazję wyciągnięcia aparatu wykorzystałam jednocześnie do uwiecznienia swetra, który zrobiłam dla Anielki jeszcze wtedy, gdy śnieg zalegał naokoło. Robiłam go z podwójnej nitki - granatowej wełny upolowanej na Allegro oraz jakiejś skarpetowej, chyba dropsa fabel w odcieniach niebieskości, turkusu i granatu. Wyszło, moim zdaniem, całkiem fajnie. W dodatku wykorzystałam zdobyczny guzik upolowany w naszej hurtowni pasmanteryjnej. Sweter robiony od góry, z raglanem oraz z przedłużonymi połami.









no i mój ukochany, korkowy, pokryty masą ceramiczną guzik:



Na tym kończę krótkie sprawozdanie. Mam jeszcze kilka zdjęć ale może strategicznie rozłożę je na jeszcze jeden chociaż wpis by blog nie zamarł tak całkiem :)
Pozdrawiam serdecznie :)

9 komentarzy:

  1. Świetny sweter! I krój, i kolory, no i ten guzik:) A gitara bardzo gitarowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Zazwyczaj jest tak, że ja widzę to, co chciałam uzyskać a reszta świata - niekoniecznie :)

      Usuń
  2. sweter też mi się podoba, ale młoda na zdjęciu z przymrużonym okiem wygląda na niezłą "zadziorę" i agentkę ;) bardzo mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to najlepszy człowiek (w znaczeniu: "o dobrym sercu") ze wszystkich naszych dzieci :)))) Jak napisałaś to sobie przypomniałam, że pierwszy tutorial na takie legginsy to ja widziałam chyba właśnie u Ciebie - nie mylę się, prawda? :)

      Usuń
    2. a możliwe, na starym blogu był tutek :) w takim razie cieszę się bardzo, ze się przydał. a co do Anieli- ja ją obieram bardzo pozytywnie, chodziło mi, ze ma taki swój charakter na tym zdjeciu :)

      Usuń
  3. Fajny sweterek. Ciekawy krój i ten guzik: miodzio. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A ja mam jeszcze dwa takie guziki w różnych kolorach - i to mnie cieszy ogromnie :)

      Usuń
  4. Aniu - podziwiam to, że potrafisz szyć dzianinę. Moja maszyna jej nie przeszyje - ściąga ścieg. Legginsy są śliczne i widać, że to gitara! Sweterek Anielki jest piękny, Anielka oczywiście też :)
    Aniu - pisałaś niedawno,że zablokowano Ci bloga. Podobno w googlach miałaś mniej niż 18 lat. Z tego samego powodu ja straciłam swojego bloga. Wymagano ode mnie skanu dowodu osobistego w celu udowodnienia, że jestem pełnoletnia. Przestraszyłam się i nie podałam skanu. No i nie mam bloga... Teraz prowadzę nowego, ale prawie nikt do mnie nie zagląda, po prostu nikt mnie nie kojarzy ze starym blogiem... strasznie mi żal starego bloga, bo prowadziłam go trzy lata, poznałam tyle fajnych dziewczyn... Aniu - czy Ty podałaś dane ze Swojego dowodu, żeby odblokowano Ci bloga?
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Asia z nowych mijających chwil

    OdpowiedzUsuń
  5. Asiu, niestety, nie dało się odblokować bloga inaczej niż używając karty kredytowej. Jak się to ma do polityki prywatności bloggera to już inna sprawa - dość żenująca, przyznam. Dodaj sobie do bloga pole obserwatorów, będzie łatwiej otrzymywać informacje o nowych wpisach. Szkoda stracić tyle pracy...

    OdpowiedzUsuń