poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Niemal poświątecznie...

Jako że Wielkanoc się kończy a przede mną samotny dzień z dziećmi - mężowi pogrzeb wyjazdowy w rodzinie na jutro przypadł - siadłam do bloggera dzisiaj. Chusta nowa powstaje, ponieważ ja spotkania towarzyskie i rodzinne odbywam z drutami w ręku - nałóg, ani chybi :)
Jak zapowiedziałam: zieloniutka. Dzisiaj wyszłam przed dom by zrobić zdjęcia, ale chusta okazała się nadal być bardziej nasycona w kolorze niż nasz trawnik... Najcieńsza z moich dotychczasowych - w motku 100 g jest niemal dwa razy dłuższa nić niż w dotychczas używanych wełnach bądź włóczkach. Miewam nawet problemy z zebraniem oczka z grubego drutu bo się ładują po dwa po trzy naraz.
Nastrój wielkanocny podtrzymuję i do zdjęcia wykorzystałam koszyczek do święcenia pokarmów/ sypania przez Anielkę kwiatków na procesji - co miało miejsce na Rezurekcji. Wbrew mym obawom wcześniejszym, dodam jeszcze, udało nam się uczestniczyć w niemal całym Triduum z całą trójką dzieci - ewakuacja nastąpiła tylko raz - w Wielką Sobotę, ale za to już po wszystkich czytaniach, co uznaję za sukces rodzinny :) Koszyk posiada dwie doszyte wstążki na szyję, stąd takie białawe coś po bokach, szkoda mi ich było odpruwać do zdjęć, zaraz będzie potrzebny na procesję w Boże Ciało, ponieważ Anielka szykuje się na tę uroczystość już od jakiegoś roku :)




Proszę wybaczyć kulawość wypowiedzi, ale to efekt świątecznego niedospania...

3 komentarze:

  1. Aniu, nareszcie. witaj po świętach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda jak piękna, wiosenna trawa :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja patrząc na miniaturkę, myślałam że to jest trawa ... Piękny kolor :)

    OdpowiedzUsuń