środa, 7 kwietnia 2010

kleju Magic odsłony trzy :)

Jakoś mi ostatnio niezbyt wychodzi integracja maszynowa - stoi moja Janomka, stoi i jakoś mi do niej nie po drodze :) Nadal łatwiej chwycić druty... Wczoraj zatem postanowiłam coś z tym fantem zrobić. I oto co poczyniłam:

Jako że Jagodynka jada zupy produkcji mojej własnej, jabłka mamy dobre z rynku, banany również, słoiczków niemowlęcych u nas raczej brakuje. Nabywamy je okazjonalnie, żeby urozmaicić dietę owocową - warzywa wszystkie mamy mrożone z własnego ogrodu (całą wielką zamrażarę w spiżarni pełną dyni, marchewek, pietruszek, szpinaku, bobu - to już akurat dla nas - starszych, wielkich bobowych amatorów - oraz innych akcesoriów warzywnych) Kilka słoiczków się znalazło, ponieważ zawierało w sobie nieco egzotyki - jagody (nasze pożarliśmy natychmiast po zebraniu i nie było mowy o mrożeniu czegokolwiek), winogrona i coś tam jeszcze.

W każdym razie zebrało mi się na pracę twórczą inaczej: zebrałam wszystkie dwa słoiczki, których nie zdążyłam wyrzucić (do sortownika, oczywiście :) i okleiłam je za pomocą kleju Magic oraz kawałków materiałów. Oraz tasiemek, bym zapomniała. Służą obecnie jako pojemniki na guziki. Do tego jeden słoik po Nutelli (mmmm, uwielbiam, niestety). Przy okazji empirycznie udowodniłam, że wspomniany klej jest niezastąpiony: klei zarówno metal jak i plastik, o materiałach nie zapominając :) Szklane oczka też klei :)

A po cóż mnie te słoiczki, zapytacie; przecież i tak cały mój bałagan rękodzielniczy tłoczy się w kartonowych pudłach, gdzie akurat ozdobność opakowań potrzebna jest jak dziura w moście? Otóż ostatnimi czasy pojawiła się szansa na mój Własny Kąt - mamy niemal wykończony pierwszy pokój na górze - w zasadzie pokój gościnny, ale w nim staną moje rzeczy - duuuuuzży jest. Podłoga położona, okna wymyte w 50 % (jedno tak, drugie nie :), drzwi czekają na bielenie i zamocowanie, wersalka na przeniesienie z domu mego brata, szafa na materiały (typu "wysoki połysk") na zmatowienie, pomalowanie na coś białawego i zamontowanie półek zamiast drążka. Więcej mebli na razie nie posiadamy :) Pokój dzisiaj uwieczniłam, jak znajdę czas na użeranie się z komputerem, który nie lubi pobierać zdjęć z aparatu to wrzucę tutaj, muszę się nacieszyć nim w towarzystwie, przecież :)
A poza tym - to też na kolejny wpis - zamówiłam sobie wczoraj prezenty od rodziny... ... ... i czekam, czekam, a jak przyjdą już do mnie... ... ...
p.s. Może nie jest to pełna integracja powtórna z maszyną, ale pewien krok w jej kierunku... :)

1 komentarz:

  1. Świetny pomysł! Pięknie wyglądają kolorowe guziczki w tak fajnie przerobionych słoiczkach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń