poniedziałek, 4 czerwca 2012

Co się dzieje w lazarecie

Plany na tę sobotę i niedzielę mieliśmy potężne. Tak liczne, że aż problematyczne do zsynchronizowania ich ze sobą. Potrójne zajęcia Krzysia na uniwersytecie dzieci, festyn w Gietrzwałdzie, przysięga ministrancka Krzysia, koncert Marcina (ja z dziećmi jako widzowie) i festyn w Olsztynie, z którego biegiem mieliśmy lecieć na najbardziej wyczekany przeze mnie marsz dla życia o rodziny połączony z kolejnym świętowaniem... Trzeci dzień siedzę w domu z Jadzią gorączkującą wściekle. Pobiła wczoraj wszelkie rekordy osiągając 39,9 stopni. Z zaplanowanych atrakcji Marcinowi udało się pojechać ze starszymi dziećmi do Gietrzwałdu oraz odbyć chóralne śpiewy :) A, i Krzyś był na jednym ze swoich zajęć oraz został ministrantem - bardzo to było wzruszające - i jedyne, w którym brałam udział. Skończyłam za to kolejną Cladonię z zielonej wełny merynosowej niewiadomego pochodzenia oraz melanżowego trekkinga. I chyba nic więcej mądrego nie napiszę, bo jakoś mi się ciężko myśli po odpoczynku weekendowym... :)))

14 komentarzy:

  1. No niestety...
    Przykro mi, że nie mogłaś zrealizować swoich planów.
    A chusta piękna :-)
    Śliczne kolory.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chusta śliczna:)
    A z planami to tak już jest, że czasem wszystko się wali ale najważniejsze jest zdrowie, buziaczki dla Jadzi:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Samo życie... Super chusta, podobają mi się te akcenty różnych odcieni :)) Zdrówka życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. chusta wow przepiekna. wspolczuje chorobska u malej :(

    OdpowiedzUsuń
  5. widzę, że jak się zaczęło dziać, to się dzieje w niesamowitym tempie :) dużo zdrowia dla Jadziuni, chusta cudo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Jadzia i Ty... My byliśmy na marsu i wróciliśmy z lekko ciepłą Asią. Mam nadzieję, że żadne choróbsko się z tego nie wykluje.
    A chusta piękna, chociaż jakoś ostatnio przeszła mi moja odwieczna miłość do zieleni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wewnętrznie pogodziłam się z ograniczeniami wywołanymi przez chorobę - i tak nie mam na to wpływu, więc po cóż sobie psuć jeszcze humor.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że plany nie wyszły...
    Szkoda, że mała chorsza...
    Szkoda, że nie umiem robić takiej chusty... jest rewelacyjna... już widzę moje moteczki przerobione na Cladonie ;)
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas w weekend miała być Parada Smoków i impreza u znajomych. A wyszła ospa Młodego. Łączymy się w bólu.

    Chusta wyszła genialna, widząc zajawkę nie sądziłam, że będzie aż tak ładna! Ma Pani talent :)

    Niech Jadzia zdrowieje a wirus niech idzie precz z Waszego domu.
    No i gratulacje dla Krzysia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. chusta piekna..a z malymi dziecmi tak bywa...zycze zdrowka dla jadzi...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, trzymam mocno kciuki, mam nadzieję, że już lepiej!! A chusta jak marzenie, piękna ci wyszła!! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. piękna chusta :)
    Mam nadzieję że kiedyś też sobie takie cudo zdołam zrobić :)
    Zdrówka dla pociech :)

    OdpowiedzUsuń
  13. przepiękne wykonani i kolory, pozdrawiam
    ps. duuuuuuużo zdrówka

    OdpowiedzUsuń