Przede wszystkim dziękuję bardzo za wszelkie slowa wsparcia dotyczące poprzedniego mojego wpisu. Bardzoscie kochane :) I przeczytalam kilka razy mój tekst, żeby sprawdzić, czy rzeczywiscie udalo mi się tak żalosnie przedstawić naszą sytuację :)))
Bo wiecie... wyznam, że mnie się ta sytuacja - tak w odrewaniu od calej praktycznej strony - szalenie podoba :) Jest masakrycznie dużo sniegu, MArcin, który dzisiaj ma koncert w Olsztynie, wrócil wczoraj z próby w nocy do domu drogą, którą wczesniej wlasnoręcznie odsniezylam (przerzucilam chyba pól tony sniegu) . Dzisiaj od rana odsnieżal ją ponownie, podsypując popiolem z kominka i po pięciu podjazdach udalo mu się opuscić nas :) Wraca dzisiaj w nocy - podobno ma do nas dotrzeć plug - tak mi powiedzial pan z gminy, do którego, nie bacząc na weekend dzwonilam na komórkę. Podzialala groźba telefonu do wójta :)))
Ale przy tej calej uciążliwosci sytuacyjnej jest po prostu cudnie. Skrzyżowanie Narnii i basni Andersena - nie możemy się zdecydować na jedną opcję :) Nawet zmęczenie i ból rąk po lataniu z lopatą ma swój urok - odkrywanie, że jednak ma się częsci ciala, które bolą po pożytecznej pracy ma w sobie cos na miarę lokalnego, wewnętrznego Kolumba. Porobilam dzisiaj zdjęcia z podwórkowego życia - zdecydowanie radosniejsze niż te wczorajsze - wrzucę je tutaj wieczoram lub jutro. Ten wpis mial być bowiem - uwaga - kreatywny :)
Oto mitenki - niech Was nie zmylą zdjęcia - rozmiaru dziecięcego. Modelką jest rączka Anielki, ale na niej są lekko rozciąnięte - posiadaczka jest mlodsza nieco. Malutkie to się robilo...
Czapka do kompletu chusty gail, zdjęcie kiepskie, bo robilam je wisząc w drzwiach tarasowych z Jadzią usilującą wyjsć mi po plecach na dwór
I na koniec - przy okazji zlapalam na zdjęciu kawalek sweterka, który ma dluuugą historię - zaczęlam go robić w szpitalu jeszcze w ciąży z Krzysiem. Zaczęlam i stracilam serce do niego, tak, że skończylam dopiero w ciąży z Anielką. Ale ona, z kolei go nie nosila wcale niemal. I trafil tak, niemal nieużywany - na najmlodszą...
Ha! - wlasnie dzwonil Marcin - kto to mówil, że w miescie jest latwiej?Wpadl tam w taką zaspę, że drzwi nie mógl otworzyć...
Strony
Etykiety
akcesoria
(12)
aplikacje
(10)
by dzieci
(23)
candy rozdawajka
(5)
chuścianki
(111)
Cladonia
(2)
czapidła
(22)
czytamy
(1)
dla dzieci
(79)
domowo
(18)
dziergane
(190)
farbowanie
(13)
filcoki
(4)
folklorystycznie
(12)
haft warmiński
(3)
homeschooling
(17)
k
(1)
kołowrotkowo
(9)
kominiarsko
(6)
koraliki i inne
(12)
kosmetyczki
(10)
kuchennie
(3)
lawenda
(17)
literatura
(3)
Lokalnie - warmińsko
(7)
mądrości z pograniczna handmade :)
(2)
muzyka
(4)
nasze zabawy
(9)
ogrodowo
(11)
patchwork
(21)
photo props
(1)
portfele
(40)
recycling
(62)
rękawicopodobne
(12)
różne takie :)
(26)
s
(1)
szycie
(115)
ślub
(2)
takie miejsca
(1)
targi
(2)
Tilda
(1)
torebki i torby
(18)
tutoriale
(3)
ubraniowo
(50)
wypadki przy pracy :)
(1)
wyróżnienia
(1)
z koszulek
(4)
zatrzymane chwile
(117)
zdania do zapamiętania
(8)
zestawy sugerowane
(5)
O, widzisz, zgadzam się, taka zima jest naprawdę BAJECZNA i ja też to doceniam na mojej "wsi zapadłej" ;)) A z wytworków to czapa mi się szczególnie podoba! :)
OdpowiedzUsuńmoze zrobilabys cos brzydkiego?upraszam....
OdpowiedzUsuńjeeej jakie ona ma oczęta - można w nich utonąć:)
OdpowiedzUsuń