Ale wewnętrznie brakuje mi barw. Więc sobie je zastosowalam w szyciu :)
Powstale trzy portfele kompletnie nie w temacie zimowym.
Zszylam je do końca dzisiaj, robiąc podejscia do tej czynnosci od dwóch dni... na razie jestem uziemiona z powodu Wigi, której na górę zabrać nie mogę - brak wykończenia schodów, poręczy, wszędobylksie materialy budowlane na korytarzu oraz szpikli, wlóczki, materialy etc w pokoju, w którym szyję.
Jak juz wspominalam, Krzysiowe losy edukacyjne zawiesily się w pewnej chwili, stanęlo na tym, że ten rok szkolny jednak zaliczy w placówce - nadal chodzi tam z nieslabnącą radoscią, hacząc po drodze wszelkie możliwe zajęcia dodatkowe (kólko plastyczne oraz SKS), nadal uczęszcza na zbiórki zuchowe oraz tańce ludowe w ZPiT Warmia (z Anielką) oraz jest kandydatem na ministranta. Jak sobie pomyslę, że jeszcze pól roku temu nie chcial mi dać odjechać w celu zaparkowania samochodu podczas gdy on mial czekać na chodniku to myslę, że Krzys przeszedl jednak kawal drogi... Przedszkolnym homeschoolersem pozostaje nadal Anielka :)
Zwłaszcza ten kwiaciasty w czerwonościach zimie na przekór. Aż mi się cieplej zrobiło od samego spojrzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z wietrznego Południa
Bombowe są, zwłaszcza ten środkowy z racji koloru :))
OdpowiedzUsuńa właśnie, że te zielone ;)
OdpowiedzUsuńsystkie śliczne! Poduszka Anieli cudna, a córki jeszcze cudniejsze:)))) Uściski!
OdpowiedzUsuńPoduszka, którą jakiś czas temu pokazywałaś:)
OdpowiedzUsuńPortfele są świetne! a blog cudny!
OdpowiedzUsuń