Nosi mnie ostatnio okropnie - nosi w rozmaitych kierunkach. Może to już przedporodowa reise fieber, może coś innego, w każdym razie wyszukuję sobie rozmaitość zajęć z maksymalnie rozrzuconych form aktywności. Wczorajszą nocą padło na bransoletki - jedyną, poza kolczykami (noszonymi równie sporadycznie) formą biżuterii, którą jestem w stanie nosić.
Wyszło takie coś:
Tę pierwszą udało mi się z Marcinem i jego lutownicą skończyć (miałam w domu nieodpowiednie zapięcia). Druga istnieje na razie jedynie w formie łańcuszków do połączenia:
Poza tym mam też do wklejenia w końcówkę plecionkę z kumihimo - zakochałam się...
czy to już chore?
........
Strony
Etykiety
akcesoria
(12)
aplikacje
(10)
by dzieci
(23)
candy rozdawajka
(5)
chuścianki
(111)
Cladonia
(2)
czapidła
(22)
czytamy
(1)
dla dzieci
(79)
domowo
(18)
dziergane
(190)
farbowanie
(13)
filcoki
(4)
folklorystycznie
(12)
haft warmiński
(3)
homeschooling
(17)
k
(1)
kołowrotkowo
(9)
kominiarsko
(6)
koraliki i inne
(12)
kosmetyczki
(10)
kuchennie
(3)
lawenda
(17)
literatura
(3)
Lokalnie - warmińsko
(7)
mądrości z pograniczna handmade :)
(2)
muzyka
(4)
nasze zabawy
(9)
ogrodowo
(11)
patchwork
(21)
photo props
(1)
portfele
(40)
recycling
(62)
rękawicopodobne
(12)
różne takie :)
(26)
s
(1)
szycie
(115)
ślub
(2)
takie miejsca
(1)
targi
(2)
Tilda
(1)
torebki i torby
(18)
tutoriale
(3)
ubraniowo
(50)
wypadki przy pracy :)
(1)
wyróżnienia
(1)
z koszulek
(4)
zatrzymane chwile
(117)
zdania do zapamiętania
(8)
zestawy sugerowane
(5)
No to super - nieważne w kim czy w czym -powodzenia , Ładna bransoletka :)
OdpowiedzUsuńDelikatesy! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką filigranową biżuterię!
Zdrowe! Zwłaszcza ta druga bransoletka świetnie się zapowiada!
OdpowiedzUsuńAleż piękne! Mój faworyt to ta z drugiego zdjęcia-moje kolorki...:-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń