Już kilkakrotnie zauważylam, że moje preferencje materialowo - motywowe nie są koniecznie zgodne z obowiązującą porą roku. Aby więc tradycji stalo się zadosć, od zeszlego czwartku lazily za mną dmuchawce... Pomysl wziąl się z prezentu, jakim obdarzylo mnie jedno z wydawnictw podręcznikowych - na Dzień Nauczyciela otrzymalam kalendarz szkolny. Z pięknymi (powinnam jęknąc w zachwycie: pjęęęknymiiii) schematycznymi motywami, m. in. dmuchawców. Lażąc z dziećmi na róznorakie zajęcia oraz jeżdżąc do pracy mialam nieco czasu na rozmyslanie jakby ten motyw wykorzystać. No i wczoraj późnym wieczorem, jak juz udalo mi się dostać do maszyny i materialów przez pól godziny tkwilam pod szafą rozważając rozmaite opcje. Padlo na dżins, który nabylam w ilosciach hurtowych niemal w sklepie wiadomego rodzaju :))). I tak powstala kosmetyczka dmuchawcowa - zdjęcia robione na szybko, przy otwartym tarasie - ja na zwenątrz - bylo dosyć zimno, dzieci tkwily po drugiej stronie szyby poganiając mnie niemilsiernie,więc i nieco krzywosci się wkradlo. Wybaczyć proszę.
Na zdjęciu poniżej zajawka kolejnej chusty :)))
A propos Dnia Anuczyciela - edukacja domowa ulegla na razie zawieszeniu. Na jak dlugie "na razie" - nie wiadomo jeszcze. Krzys na wlasną prosbę poszedl wczoraj na lekcje by zobaczyć ja dziala szkola (raz w tygodniu chodzil na nadobowiązkowe kólko plastyczne prowadzone przez wychowawczynię klasy, do której jest zapisany. Trafil hardcorowo, bo od razu na 7 godzin lekcyjnych. Wrócil zachwycony :))) Tak jak myslalam, Pani Wychowawczyni okazala się tym slabym punktem - cudowna kobieta, nic nie musiala specjalnego robić, by Krzys orzekl, że szkola jest super :) Podejmujemy więc eksperyment - puszczamy syna do szkoly na miesiąc - ale na zasadach normalnego ucznia - z obowiązkowym chodzeniem na lekcja, odrabianiem prac domowych etc. Zobaczymy, jesli po miesiącu nadal będzie chętny, będzie dalej uczęszczal - niegdy nie zakladalismy trzymania dzieca w domu wbrew jego woli. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie...
I jeszcze wrzucam laurkę, którą Krzys przygotowal dla pani - z wlasnego pomyslu i wykonania tekstem - pierwsze slowa same mówią za siebie o jego ekscytacji nowym doswiadczeniem :)
Strony
Etykiety
akcesoria
(12)
aplikacje
(10)
by dzieci
(23)
candy rozdawajka
(5)
chuścianki
(111)
Cladonia
(2)
czapidła
(22)
czytamy
(1)
dla dzieci
(79)
domowo
(18)
dziergane
(190)
farbowanie
(13)
filcoki
(4)
folklorystycznie
(12)
haft warmiński
(3)
homeschooling
(17)
k
(1)
kołowrotkowo
(9)
kominiarsko
(6)
koraliki i inne
(12)
kosmetyczki
(10)
kuchennie
(3)
lawenda
(17)
literatura
(3)
Lokalnie - warmińsko
(7)
mądrości z pograniczna handmade :)
(2)
muzyka
(4)
nasze zabawy
(9)
ogrodowo
(11)
patchwork
(21)
photo props
(1)
portfele
(40)
recycling
(62)
rękawicopodobne
(12)
różne takie :)
(26)
s
(1)
szycie
(115)
ślub
(2)
takie miejsca
(1)
targi
(2)
Tilda
(1)
torebki i torby
(18)
tutoriale
(3)
ubraniowo
(50)
wypadki przy pracy :)
(1)
wyróżnienia
(1)
z koszulek
(4)
zatrzymane chwile
(117)
zdania do zapamiętania
(8)
zestawy sugerowane
(5)
ale TE dmiuchawce to już są wyszyte, prawda? dżinsowa kosmetyczka - super.
OdpowiedzUsuńKrzysiowa laurka cudna :D dla niego też najlepsze życzenia na nowej drodze zycia ;)
No bardzo mi przykro, ale to Twoja wina! Zestawiłaś swoją cudną kosmetyczkę (dmuchawce "rasowe") z prawdziwym arcydziełem. Laurka Twojego syna jest REWELACYJNA. Proszę przekaz mu gratulacje ;)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudna kosmetyczka! Dmuchawce sama haftowałaś?? No i trzymam kciuki za szkolny debiut - oby dalej też się Krzysiowi tak podobało, jak pierwszego dnia;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dmuchawce - a Twoje są takie śliczne!
OdpowiedzUsuńMam coś wspólnego: moje inspiracje tkaninowe również nie są związane z porami roku:)
Same fajności tu u Ciebie :o) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSuper dmuchawce, bardzo mi się podobają :))
OdpowiedzUsuńNie wspomnąc laurki - arcydzieło :)))
Podoba mi się ten nietypowy haft na kosmetyczce - wyszło bardzo stylowo.
OdpowiedzUsuńTaki motyw już od dawna za mna chodzi, Twoje dmuchawce s świetne:)
OdpowiedzUsuń