czwartek, 14 października 2010

jesienne dmuchawce

Już kilkakrotnie zauważylam, że moje preferencje materialowo - motywowe nie są koniecznie zgodne z obowiązującą porą roku. Aby więc tradycji stalo się zadosć, od zeszlego czwartku lazily za mną dmuchawce... Pomysl wziąl się z prezentu, jakim obdarzylo mnie jedno z wydawnictw podręcznikowych - na Dzień Nauczyciela otrzymalam kalendarz szkolny. Z pięknymi (powinnam jęknąc w zachwycie: pjęęęknymiiii) schematycznymi motywami, m. in. dmuchawców. Lażąc z dziećmi na róznorakie zajęcia oraz jeżdżąc do pracy mialam nieco czasu na rozmyslanie jakby ten motyw wykorzystać. No i wczoraj późnym wieczorem, jak juz udalo mi się dostać do maszyny i materialów przez pól godziny tkwilam pod szafą rozważając rozmaite opcje. Padlo na dżins, który nabylam w ilosciach hurtowych niemal w sklepie wiadomego rodzaju :))). I tak powstala kosmetyczka dmuchawcowa - zdjęcia robione na szybko, przy otwartym tarasie - ja na zwenątrz - bylo dosyć zimno, dzieci tkwily po drugiej stronie szyby poganiając mnie niemilsiernie,więc i nieco krzywosci się wkradlo. Wybaczyć proszę.




Na zdjęciu poniżej zajawka kolejnej chusty :)))



A propos Dnia Anuczyciela - edukacja domowa ulegla na razie zawieszeniu. Na jak dlugie "na razie" - nie wiadomo jeszcze. Krzys na wlasną prosbę poszedl wczoraj na lekcje by zobaczyć ja dziala szkola (raz w tygodniu chodzil na nadobowiązkowe kólko plastyczne prowadzone przez wychowawczynię klasy, do której jest zapisany. Trafil hardcorowo, bo od razu na 7 godzin lekcyjnych. Wrócil zachwycony :))) Tak jak myslalam, Pani Wychowawczyni okazala się tym slabym punktem - cudowna kobieta, nic nie musiala specjalnego robić, by Krzys orzekl, że szkola jest super :) Podejmujemy więc eksperyment - puszczamy syna do szkoly na miesiąc - ale na zasadach normalnego ucznia - z obowiązkowym chodzeniem na lekcja, odrabianiem prac domowych etc. Zobaczymy, jesli po miesiącu nadal będzie chętny, będzie dalej uczęszczal - niegdy nie zakladalismy trzymania dzieca w domu wbrew jego woli. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie...
I jeszcze wrzucam laurkę, którą Krzys przygotowal dla pani - z wlasnego pomyslu i wykonania tekstem - pierwsze slowa same mówią za siebie o jego ekscytacji nowym doswiadczeniem :)


8 komentarzy:

  1. ale TE dmiuchawce to już są wyszyte, prawda? dżinsowa kosmetyczka - super.
    Krzysiowa laurka cudna :D dla niego też najlepsze życzenia na nowej drodze zycia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No bardzo mi przykro, ale to Twoja wina! Zestawiłaś swoją cudną kosmetyczkę (dmuchawce "rasowe") z prawdziwym arcydziełem. Laurka Twojego syna jest REWELACYJNA. Proszę przekaz mu gratulacje ;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudna kosmetyczka! Dmuchawce sama haftowałaś?? No i trzymam kciuki za szkolny debiut - oby dalej też się Krzysiowi tak podobało, jak pierwszego dnia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam dmuchawce - a Twoje są takie śliczne!
    Mam coś wspólnego: moje inspiracje tkaninowe również nie są związane z porami roku:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Same fajności tu u Ciebie :o) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  6. Super dmuchawce, bardzo mi się podobają :))
    Nie wspomnąc laurki - arcydzieło :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ten nietypowy haft na kosmetyczce - wyszło bardzo stylowo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki motyw już od dawna za mna chodzi, Twoje dmuchawce s świetne:)

    OdpowiedzUsuń