wtorek, 19 października 2010

Przekombinować też można.

Robilam wczorja zdjęcie Anielinowej chuscie. Zrobilam kosmetyczkom. Nie wyszly, za ostre slończe, za malo zmniejszylam doswietlenie, czas się skończyl, postanowilam nie wklejać tylko dzisiaj dorobić w czasie pomiędzy pracą a wyjazdem z dziećmi do miasta na zajęcia. Szybko, bo obiad, dzieci, dom... no i faktycznie, dzisiaj to mi dopiero lepsze wyszly... :) Wrzucam je mimo wszystko bo nie wiem czy uda mi się kiedys zrobić je porządniej. Oto ostatnie wyroby - ta na czarnym tle ma wpleciony kwiatek - to ten taki z plomiennymi platkami - wzór warmiński, proszę Państwa - inauguracja...












Mily baaaardzo odzew odnosnie Anielkowej chusty, jeszcze trochę i mnie samej zacznie się bezwzględnie podobać (względnie już zaczyna :) Fak, zanim zacznie dominować czerń wrto się kolorami nacieszyć. Z tym, że ja lubię kolory, tylko jakos sobie inaczje wyorrazilam, że to wyjdzie - a najgorzej się na cos nastawić, prawda?
Dziewczyny, spróbujcie drutów, nie ma lepszej kuracji odnerwiającej - ja nawet z nimii jeżdżę do pracy i dlubię na przerwach :))) Chustę taką podstawową robi się bardzo prosto, w wakacje opanowala to moja sąsiadka - gimnazjalistka, więc chyba można :) W razie potrzeby slużę wskazówkami...

6 komentarzy:

  1. No ja właśnie podczytując zachłannie Twojego bloga zamierzyłam się na pierwszą chustę i to od razu z wzorem... za bliżej niesprecyzowaną liczbę lat, pokażę na swoim blogu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieee moja droga już ty mnie na druty nie namówisz. Już mnie jedne taki skusiły na haftowanie. Miałam tylko dekupażyć, a haftuję, robię biżuterię i nie wiem co jeszcze. Nie skuszę się, nie skuszę nieeee. Kurcze ale ta chusta Anielki jest bajeczna... Muszę iść z tego bloga. Natychmiast!

    OdpowiedzUsuń
  3. yyyy ... druty to mi dopiero nerwy podnoszą. Próbowałam i za chiny nie wychodzą mi proste oczka a nie kombinowałam z innymi niż lewe i prawe. :D
    Ale może jak pokażesz łopatologicznie jak zrobić taką chustę to się skusze znowu spróbowac. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne kosmetyczki!!! Jejku - kiedy ja tak będę szyć?... A co drutów - też je kocham i zgadzam się, że są "odnerwiające" :) Tylko że co zrobię, to pruć muszę...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ann, nie wiem, czy wiesz, ale właśnie zapewniłaś sobie stałą dostawę maili z pytaniami o technologię dziergania chust ;) Trzymam za słowo :)))

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  6. No no kosmatyczki czarodziejskie. A druty... hymm ja tam wole szydełko. Chociaż robienie na nim idzie mi bardzo opornie, na drutach to bym chyba wieki robiła ;-) Za to moja mama jak maszyna robi. Niebawem pochwale sie jej dziełem u siebie na blogu już sie kończy po woli. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń