Nie wszyscy tutaj wiedzą, że blogowiczką to ja jestem hoho, zatwardziałą :)
Od dwóch lat piszę dla moich dzieci - o nich, o nas, tak bardziej dla znajomych, oddalonej rodziny, bez wychodzenia na szersze wody, bo i chodziło o to "za pamięci", niż "dla zabłyśnięcia"Odkąd zaczęłam robić różne rzeczy poza zajmowaniem się starszą dwójką, pracą zawodową etc, zaczęłam to wklejać tam właśnie. Po czym stwierdziłam, że nie będę zaśmiecać im ich przeszłości swoją TFUrczością:) i stąd pomysł na to tutaj pisanio/wklejanie. Ale, oczywiście nastąpił problem przenikania się różnych dziedzin życia; gdzie mam zamieścić notkę o tym, jak ja wypróbowywałam moją nową maszynę a dzieci przy mnie siedząc miały świetną zabawę pod tytułem: "przyszyj guzik"?
Albo próby młodzieńczo - szydełkowe?
Albo dzisiejszą scenkę: Jadziszon, od dwóch dni z wolnymi stolcami, nie mogący zasnąć w dzień, przywiązany do mnie chustą (nie tą moją, tylko taką specjalną:), ja chodząca z nią wokół stołu w salonie, druty w moich wolnych rękach, za jej plecami, bo zamówienie skończyć trzeba...? (a jeszcze chodząc z nią, drobię, kiwam się i nucę, by ją - paradoksalnie - wyciszyć)
I jeszcze jedno: korzystając z faktu w/w starsza dwójka wywleka mój pokaźny zwój zamków błyskawicznych rozpina wszystkie, skacze jak szalona po domu trzymając je w dłoniach jak oklapłe bukiety i bawi się w... koguty (kolorowe zwisające pasemka zamów to były ogony) a mi na ten widok pojawia się w głowie POMYSŁ...?
A jeszcze: gdzie pisać, że udało mi się zdobyć do domu stuletnie dechy podłogowe, pięknie przez robactwo różnorakie pożarte, którymi mam zamiar obić ścianę w salonie przy kominku?
To rękodzieło, czy rodzina?
Trzeciego bloga mam założyć?!
Twojego bloga na bloxie to ja dobrze znam :))) Świetne dzieciaki!! I tak mi się wydawało, że twoje chusty gdzieś wcześniej widziałam. ;))) Ja postuluję o deskach podłogowych i o całym rękodziele tutaj jednak, jeśli można. :))
OdpowiedzUsuńNie zakładaj trzeciego - niech się łagodnie przenikają :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZżarło mi komentarz! Ania, niech się dzieci wkradają. To przecież też Twoje dzieła, prawda? Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńTy kochaniutka twórz, a nie rozpisuj się na kolejnych blogach.ja normalnie codziennie musze zajrzeć do Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńAnnasza, te kredki świecowe topione, to ja u Ciebie widziałam? Prawda - dobrze kojarzę? Jak pisałam na bloxie, za groma nie pamiętałam, gdzie to widziałam. A jak Ty tam trafiłaś? My się może znamy z forum jakowegoś? (bo nie uwierzę w przypadek trafienia na dwa blogi jednej osoby przy takiej liczebności blogów :)
OdpowiedzUsuńAta, przenikać to się one będą na pewno, ale czy uda mi się łagodnie...? Ja niezbyt subtelna...
Asiu, może i dzieci to i moje dzieła, ale nie własnoręczne :) Ale będą chyba musiały siłą rzeczy bywać bohaterami niektórych wpisów, bo robić się wszystkiego bez nich nie da.
A jeśli chodzi o dechy, to na razie leżą na podwórku zabezpieczone i dojrzewają. Podobnie jak mój pomysł na nie - również dojrzewa, bo go doprecyzować nie mogę :)
Hmmmmmm... tak myślę i myślę, ale chyba nie znamy się z żadnego forum, ot, po prostu na Bloxie mam wiele ulubionych blogów, które czytam (głównie o dzieciach, Zeszydło też odwiedzam;))) a że jedni drugich linkują to się wpada tu i tam. :))
OdpowiedzUsuńA na Blogspot wczytuję się w blogi wnętrzarskie i robótkowe wszelakie - tak i do ciebie tutaj trafiłam, po linkach oczywiście. :)))
A topione kredki to tak, moje były, ale ja też gdzieś z sieci wzięłam pomysł, więc on wcale nie 'autorski' jest, fajnie, że się spodobał :))
cieszę się, że do ciebie trafiłam :) ciekawie....:) ale cHUSty to robisz REWELAcyjne!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)