... z jakiego to było filmu, nie pamiętam, gdzie padał tekst na temat tego misternego planu właśnie.
Miałam takowy. Na wtorek.
Dzieci starsze od poniedziałkowego wieczoru u moich rodziców. Więc do północy poniedziałkowej kroiłam, podszywałam, podprasowywałam fizeliną materiały na 4 portfele. Wiosenne miały być, bo takową potrzebę czułam.
I planowałam, jak to we wtorek, jak Jagódka pójdzie spać, ja sobie siądę do mojej NOWEJ MASZYNY, jak ja sobie siądę, sobie siądę...
I tu właśnie plan się udał w miejsce określone niecenzuralnie przez tego człowieka z niepamiętamjakiegofilmu. :)
Jagodzińskiej dolegliwości opisane drzewiej nie przeszły wcale, wręcz się spotęgowały wzmagając jej ogólne rozdrażnienie, i windując emocje na skraj przepaści. Dzień spędziłyśmy pomiędzy jej dzikimi rykami a szaleńczym entuzjazmem - lawirując pomiędzy nimi udało mi się przeszyć kawałek portfeli dwóch. Bo spała - uwaga - dwa razy po 25 minut (a ma pół roku niecałe)
Nocą nadrobiłam to, co zaplanowałam na dzień
oto trzy wiosenne portfele:
z zewnątrz:
O rety! Jakie one są śliczne!!
OdpowiedzUsuńA Jagodzińskiej życzę szybkiego powrotu do zdrowia i snu uczciwego, żeby mama mogła kolejne cuda nam prezentować :-)
sa fantastyczne...sa w wiosennej kolorystyce...sa takie Twoje:)
OdpowiedzUsuńJAk zwykle cudne.Zdórwka dla malutkiej.Buziaki!
OdpowiedzUsuńJagodzińska już zdrowa. Od dzisiaj. Jak już cała trójca jest w domu (starsze wróciły wtorkowym popołudniem) Z uwagi na jej dolegliwości przeżyłam wtorek na gorzkiej czekoladzie, ale pomogło :), dziękuję za troskę... :)
OdpowiedzUsuńZa to chyba przestanę lubić czekoladę :)