czwartek, 27 maja 2010

1:0

dla Janomki. Wlasnie przesylam sobie palec srodkowy lewej ręki na wylot podczas nocnego pikowania. Trzmiel pijany jak widać calkiem, nie widzial, na co wpada... W każdym razie już chyba można powiedzieć, żem rasowa quilterka :) Palec mocno scisnęlam plastrem. I chyba wrócę do maszyny, bo dzieci spią a jutro będę znowu musiala czekać do późnego wieczora aż padną... Tylko muszę iglę zmienić, bo mi się na palcu mym polamala.
To już chyba uzależnienie...?????

5 komentarzy:

  1. O matko, to się nazywa poświęcenie.
    Życzę, żeby się palec szybko i bezproblemowo zagoił.
    Miej nocnej zmiany i uważaj już na tego pijanego trzmiela ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, proponuje zakładać jakies robocze rękawice. wiem że tak robią quilterki. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj, współczuję! I życzę, aby się szybko zagoiło i nie bolało! Ale żeś narobiła, ehhh :)))

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o kurcze, ale wypadek! Sprawdziłaś igłę czy nie brakowało żadnego kawałka? Żeby czasem gdzies w palcu jakiś odłamek nie został...
    Quilterki zakładaja gumowe rękawiczki, żeby sie materiał dobrze trzymało, ale chyba i tak trzeba uważać... Życzę, aby sie szybko zagoiło:) A swoją drogą co za trzmiel! Aż tak popił...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ech. bolało.
    pozdrowienia
    aga

    OdpowiedzUsuń