piątek, 28 maja 2010

efekt mych nocnych obrażeń cielesnych :)))

Wykończylam go, zanim on zdążyl dokonać tego pierwszy :) Dla pytających się: palec, na razie o.k., igla na szczęscie poszla bokiem - wygięla się na nim - i w związku z tym nie chwycila dolnej nici. czyli nie zostalam przyszyta :) Chodzę z plastrem, boli malo. Rękawiczki niewiele by daly, bo przez nie też by się przebila. Dla poprawy humoru: jako że nie lubię pracować w rękawiczkach, jeszcze przed pikowaniem rozważalam, czy by nie okleić sobie palców plastrem, by lepiej przesuwać material :))) I tak problem sam się rowiązal :))))







7 komentarzy:

  1. ślicznie ci to wyszło. gratuluje! razem z "trzmielem" i Janomką tworzycie super trio :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto!!! Cóż za rękodzieło!!! I paluszka współczuję, trzym się i nie dawaj!

    Dostałaś może mojego drugiego maila? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu rewelacja po prostu:))) Pooodziwiam! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Będąc właśnie po pierwszych doświadczeniach z pijanym trzmielem i połamawszy na nim parę igieł, stwierdzam, że Twój trzmiel jest idealny! A z ciekawości, ile godzin pikowałaś tę matę?

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm... trudno mi policzyć, bo to były w sumie dwa rwane wieczory. Ze trzy...??? Ale pewna nie jestem. Ona zresztą nie jest wielka, jak większa kołderka dziecięca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, bidulu! Ale pikowanki pierwsza klasa! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A czemu ja wcześniej u Ciebie nie byłam??? Wydawało mi sie, że wszystkie blogerki-patchworkarki przynajmniej z widzenia znam a tu niespodziewanka.
    Bardzo mi sie podoba kołderka a pikowanie perfekcyjne.

    OdpowiedzUsuń