niedziela, 13 marca 2011

what is happiness???

dla niektórych: niczym nieskrępowana wolność wyrażająca się w zabawie pod czujnym, lecz odległym nieco okiem rodzicielskim. Pierwsze w roku okiełznanie rowerowego rumaka, spoczęcie bezpośrednio na ziemi bez uwag typu: przeziębisz się! (z tyłu - zaznaczam: leży śnieg)


dla innych: równie nieskrępowane taplanie się w błocie zalegającym wczesnowiosennie na drogach gruntowych. Poczucie ziemi dosłownie niemal całym sobą, namacalnie, oblepiająco... szczęśliwie



taaaak, tak wygląda miejscami nasza droga (a to jest najlepszy z najgorszych jej odcinków :)))





lawenda - podsypana pracowicie popiołem z kominka - trwa Wielkie Oczekiwanie - wygląda na to, że nie mamy w tym roku ubytków mrozowych






9 komentarzy:

  1. Może i droga jest jaka jest, ale Warmia jest piękna! Zazdroszczę lawendy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam, gdy droga koło mojego rodzinnego domu tak wyglądała. Uwielbiałyśmy babrać się w błocie, a latem, gdy długo nie padało, chodzić boso w pyle. Potem wysypali ja kamorami paskudnymi, które wbijały się w kolana gdy spadło się z roweru. A teraz już jest asfalt, co mnie w sumie cieszy, bo się zestarzałam i wolę spokojnie dojechać do babci ;) Na szczęście dróg gruntowych w okolicy nie brakuje.
    Trzymam kciuki za lawendę :)
    Pięknie jest u Was!

    OdpowiedzUsuń
  3. ach ale wesoło i błotnie:D a lawendy zazdroszczę również:)

    OdpowiedzUsuń
  4. moje dzieci też należą do szczęśliwych brudasków ;)
    zawsze, kiedy się taplają, skaczą przez kałuże (czasem o zgrozo z mamą ;)), to lubię się przyglądać zgorszonym dorosłym i zazdrosnym maluchom uwiązanych do rąk owych dorosłych - ich miny bezcenne, ale dzieci mi żal

    ps- nawet ostatnio w lumpach udało mi się kupić "gumowe" spodnie dla średniaka- teraz będzie chlapanie

    OdpowiedzUsuń
  5. a wiecie, że nam taka drgoa odpowiada w sumie? Bronimy się rękami i nogami przed asfaltem oraz pomysłami postawienia latarni - w sumie dla takich klimatów opuściliśmy miasto. A widząc szczęście dzieci w zetknięciu z gołą ziemią tylko utwierdzamy się przekonaniu, że była to dobra decyzja. I tak wszystkie ubrania po ściągnięciu lądują w pralce :)
    Kasia -ale spodni gumowych to Ci zazdroszczę - Wigi notorycznie siada w kałużach :)))
    Warmia cudna jest... nie wyobrażam sobie miszkania gdzie indziej

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje dzieci odkryły ostatnio kopalnię błota, pod zjeżdżalnią. To tak w ramach stykania z gołą ziemią.
    Niedługo będą gumociuchy w szwedzkim Lidlu, kupić Wam? :)

    http://www.lidl.se/cps/rde/xchg/lidl_se/hs.xsl/index_14978.htm

    OdpowiedzUsuń
  7. Bellis - merci :)) Właśnie byłam u Ciebie i ściągnęłam kalendarz Wielkopostny - w polskim Lidlu mają być kalosze - czyli - u was góra, u nas - dół? :) Liczę, że błoto to kwestia kilkunastu dni aż odtaje ziemia i znowu pokaże się znany, dobry piach. W razie, gdyby się przedłużyła chlapa - będę wołać o pomoc za morzem :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje Bobo ma dopiero 15 miesięcy, także ja dopiero w tym roku doświadczam co to jest brudne dziecko,gdyż w zeszłym roku Kruszynka jeszcze bezbronnie leżała w wózku. Nie zabraniam Małemu taplać się w błocie gdyż jakoś ten świat poznać musi :)Pozwoliłam sobie dodać do znajomych na blogu, gdyż jestem częstym gościem u Ciebie.
    Pozdrawiam Praktyczna-Mama

    http://praktyczna-mama.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Praktyczna-Mamo, to baaardzo miłe z Twojej strony :) A moja Jadzia jest w takim razie niemal równieśnicą Twojego synka :)

    OdpowiedzUsuń