W przelocie między pracą, dentystą Anielki, podwórkiem, obiadem i wyprawą na tańce z dziećmi zrobiłam dzisiaj kilka efetku ujęć mojego nocnego wysiadywania (grubo po północy) Wykończyłam wreszcie torbę na wskroś warmińską (folklor mało znany ogółowi) - wzór na panelu zaczerpnięty z warmińskiego czepca. Mało zdjęć, mało gadania, bo:
- zdjęcia kiepskie w locie wychodzą
- zaraz pakowanie na Warmię nas czeka
-
Mówiłam już, gdy torbę zobaczyłam, że jest świetna, ale powiem ze to cudo.\trzyma się na ramieniu bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńAniu - czy ja już mówiłam, że jesteś niesamowita? :) Torba śliczna! Cała reszta, którą "wyprodukowałaś" - też (przepraszam, że piszę dziś, ale dopiero teraz usiadłam do komputera - przez kilka dni nie było to możliwe). A tak nawiązując do wpisu sprzed paru dni o Amandzie Soule - bardzo mi ją przypominasz:) Też z takim entuzjazmem zajmujesz się dziećmi, tworzysz i masz tę samą radość życia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam baaardzo serdecznie!
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAsiu, pąsem spłynęłam czytając Cię - aż tak dobrze, to ze mną nie jest - aczkolwiek chciałabym... ech. To dorastanie do swoich ideałów... W każdym razie miło mi bardzo :)
cudna torebka:) Bardzo w moim klimacie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam