wtorek, 27 grudnia 2011

Zatrzymane chwile - retrospekcja przygotowań

By nie zapomnieć tych chwil, spokojnych i w sumie mniej śpiesznych niż się tego należałoby spodziewać utrwalam kilka migawek z przedświątecznej krzątaniny. Ubierania drzewka - żywej choinki zakupionej we wsi oraz pieczenia pierników - obie czynności niosące ze sobą oczekiwanie oraz to wrażenie, że chwila świętowania jest tuż, tuż...
Drzewko ubierane było przez wszystkie dzieci - podekscytowane twarze, odtańczenie krakowiaka wokół pnia przez uradowaną Jadzię, włażenie pod gałęzie, by sięgnąć jak najdalej wgłąb, ustawianie szopki oraz odrywanie figurkami historyjek wymyślanych naprędce, rozwieszanie własnoręcznie lepionego łańcucha z kolorowych pasków papieru powstającego już czwarty rok (i opasującego całe drzewko już pięciokrotnie) - te wszystkie chwile chciałabym zasuszyć tak, by móc po nie sięgnąć kiedyś - gdy już będą dawno minione.





Pieczenie pierników jest tradycją sięgającą jeszcze mojego dzieciństwa, ciasto na nie wyrabia moja mama na dwa - trzy tygodnie przed planowanymi pracami z foremkami. Masę jest przy tym brudzenia, podjadania posypek, podziwiania, kłótni i popychań, spadania z krzeseł i śmiechu.




Efekt - niezapomniany :)

3 komentarze:

  1. me gusta mucho ver como los chicos participan en la navidad.espero que pases un muy buen año junto a los tuyos.un beso grande

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,piękne zdjęcia...I zaraz przypomina mi się moja córka,gdy była mała,a teraz jest "poważną" nastolatką (na szczęście z duszą dziecka)
    Pozdrawiam Ciebie i Twoje Pociechy bardzo serdecznie
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  3. dzieciaki przy piernikach są boskie :)
    i te nogi pod choinką :D

    a wiesz, z przygotowań do świąt to właśnie pierniczenie najbardziej mnie wkurza (dzieciarnia więcej ciasta wchłonie, niż wykroi, no i ten bajzel...), ale jestem twarda i pierniczę też.

    OdpowiedzUsuń