poniedziałek, 9 sierpnia 2010

kooperacja

Jeszcze późną wiosną moja koleżanka ze szkoly - nie ze szkolnej lawy ino z pracy - Hania - wzięla ode mnie dwa kawalki grubego plótna i poczynila na nich kwiatowe dekoracje nafilcowując je. Zamysl byl taki, że mam z tego uszyć torebki. ALE: mea culpa, kawalki dalam Hani za male, obrazki wyszly slicznie, ale za groma nie wiedzialam, co mogę z nimi zrobić. Jako mi, matce dzieciom nielatwo się przekonać do mini torebus. Filcaki odlożylam na pólkę oczekując na wenę. Licząc, że kiedy przyjdzie :) I - uwaga - wczoraj przyszla. Wymyslilam, że uszyję z tego kieszeń. Na razie wzięlam pierwszy czerwony w kolorach, podszylam go czerwonym materialem, z którego ma być podszewka i naszylam na wymyslony ksztalt przodu torby. Obszylam też topornie dwa razy carną nicią, by nadać nieco charakteru. A w międzyczasie zreknęlam na pólki z chustami - czyż czerwona nie jest stworzona do tego potencjalnego torbiszcza? :) Oczekuję teraz na noc, by dzieci poszly spać (cha, cha jest 9 rano) i bym mogla powrócić do przerwanego zajęcia... za jakie 12 godzin.




1 komentarz: