środa, 4 sierpnia 2010

oto, co mnie pochłania:

Ostatnio wiele czasu zajmuje mi lawenda, która rozrasta się calkiem żwawo - w tym roku w końcu trzyletnie krzewy wydaly wielkie kwiaty - takie mega :) plotę więc jeszcze,aczkolwiek już mniej niż w lipcu, bo i tych giętkich lodyg mniej.




Oto jedna z tegorocznych rozsad:


Zapisalam mężowską firmę do hurtowni pasmanteryjnej i nabylam po smiesznych cenach tasiemki - częsc z nich oplata wrzecioona, częsc pozostala będzie slużyla do szycia.



a oto i w końcu moja dwudziestoczterogodzinna "przeszkadzajka". Ta najfajniejasz z tutaj wymienionych...


Dodam jeszcze tylko, że kończę malowanie szafy na materialy, być może dzisiaj w końcu co w niej znajdzie miejsce...

3 komentarze:

  1. Aniu, mała "huba" jest słodka i przecudniasta :) a tasiemki....cudo! uwiebiam te kolory. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. co za zniewalający uśmiech:-) a te rozsady, to metodą "ciach kawałek lawendy, w ukorzeniacz i do ziemi", czy hodowane z nasionek?

    OdpowiedzUsuń
  3. rozsady metodą: mieszanka niezbyt żyznej ziemi (najlepiej piasku rzecznego) z perlitem. A potem: ciach kawałek lawendy (boczne pędy są najlepsze do tego) - ja nie używam ukorzeniacza - oberwać kwiat oraz kilka dolnych liści i do ziemi.

    OdpowiedzUsuń