Jeden z dni ostatniego weekendu spędzałam przez chwilę z Jadzią sama. Byłyśmy w ogrodzie, ja pieliłam, Jadzia w dziecięcym tipi gotowała mi kawę z piachu w plastikowym małym dziecięcym czajniczku. Takim wielkości mojej pięści z małym dzióbkiem o centymetrowej szerokości średnicy. Dwukrotnie przybiegła do mnie wyraźnie zaniepokojona towarzystwem, jakiś niezidentyfikowany robak jej się tam plątał, nie wiem jaki, bo mimo dwukrotnych prób poszukiwań go - raz na podłodze namiotu, raz w głębi piachu w czajniczku nie udało mi się nic znaleźć. Aż w końcu załapałam, że przestraszyło ją coś wewnątrz dzióbka. Wyobraźcie sobie moją reakcję, gdy zajrzawszy w ten naprawdę mały otwór zobaczyłam wewnątrz niego zarys brzydkiej szarej buzi: ust oraz łypiące na mnie nieco wytrzeszczone MRUGAJĄCE oczy...
Wszystko wielkości centymetra...
Mała ropucha wlazła go czajnika, usiłowała wyleźć przez dzióbek i zaklinowała się w zwężającym się przejściu.
Wrażenia - bezcenne. Stworzenie, wypchnięte delikatnie patykiem zostało odniesione w bezpieczne miejsce. Ciekawe, ile czasu tam spędziło...
Strony
Etykiety
akcesoria
(12)
aplikacje
(10)
by dzieci
(23)
candy rozdawajka
(5)
chuścianki
(111)
Cladonia
(2)
czapidła
(22)
czytamy
(1)
dla dzieci
(79)
domowo
(18)
dziergane
(190)
farbowanie
(13)
filcoki
(4)
folklorystycznie
(12)
haft warmiński
(3)
homeschooling
(17)
k
(1)
kołowrotkowo
(9)
kominiarsko
(6)
koraliki i inne
(12)
kosmetyczki
(10)
kuchennie
(3)
lawenda
(17)
literatura
(3)
Lokalnie - warmińsko
(7)
mądrości z pograniczna handmade :)
(2)
muzyka
(4)
nasze zabawy
(9)
ogrodowo
(11)
patchwork
(21)
photo props
(1)
portfele
(40)
recycling
(62)
rękawicopodobne
(12)
różne takie :)
(26)
s
(1)
szycie
(115)
ślub
(2)
takie miejsca
(1)
targi
(2)
Tilda
(1)
torebki i torby
(18)
tutoriale
(3)
ubraniowo
(50)
wypadki przy pracy :)
(1)
wyróżnienia
(1)
z koszulek
(4)
zatrzymane chwile
(117)
zdania do zapamiętania
(8)
zestawy sugerowane
(5)
ale ropuszka miała szczęście, że na was trafiła:)
OdpowiedzUsuńale przezycia :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo za historia! a moja Asia (rok i osiem) złapała dziś swoją pierwszą żabę i z duma pokazała babci :) Chodzą często nad rzekę żeby przynieść żaby do ogródka (sporo już się zaaklimatyzowało w nowej ojczyźnie) ale nie spodziewałam się, że takiemu szkrabowi uda się złapać żabę, to nie takie łatwe. Szkoda, ze tego nie widziałam. Mina babci zapewne-bezcenna :)
OdpowiedzUsuńA pocałowałaś? Bo może to książę był? ;)
OdpowiedzUsuńAle historia, a wrażenia na pewno niezapomniane :)))
OdpowiedzUsuńKsiążę - ropuch....? :) Tak był głęboko w tym dziubku, że nie miałam jak się do niego dostać, poza tym niemal we wstząsie byłam. Poza tym, co ja bym z mężem zrobiła?! :)
OdpowiedzUsuńIwonka - babcie zazwyczaj mają bezcenne miny :) A coś te małe dziewczynki mają takiego, że i bez bajek lubią te żaby miętolić, nie?
agea - zapewne szczęście w ogólnym zarysie to miała, ciekawe co sobie na temat naszej zastawy stołowej myślała, jak w niej tkwiła... :)
Kiedy moja córcia była młodsza i udało jej się znaleźć żabę, niosła ja do mnie, żeby pokazać, ale tylko z daleka. Zawsze zastrzegała, że nie mam jej całować, bo mam tatusia:) Oczywiście jej tatusia:)Pewnie uwierzyła w te historie o księciu:D
OdpowiedzUsuńMój synek namiętnie całował wszystkie żaby - jutro wyjeżdża na studia - buuuu.... może znajdzie swoją królewnę?
OdpowiedzUsuńbrrr az mnie ciarki przeszły ...
OdpowiedzUsuń