wtorek, 24 sierpnia 2010

Gailomania :)))

Mój Boże, to się zaczyna robić chorobliwe. Ledwie skończylam jedną chustę Gail (już zresztą w zasadzie jej nie mam), zaczynam już drugą. Na dodatek zalożylam sobie, że absolutnie nie kupię na razie żadnej wlóczki, bowiem moje zapasy są porównywalne do zimowej spiżarni sporego niedźwiedzia. No i pojechalam do pasmanterii kupić koraliki do chust... i znalazlam Himalayę Padishah. Poleglam z kretesem razem z moimi zalożeniami. Ale czyż nie jest absolutnie piękna? (w dodatku dodam, że absolutnie w moich kolorach :)))





A w domu syf i malaria. Przy drzemce Jadziowej udalo nam się z dziećmi zebrać fasolkę (nie wiem, czy Wasze dzieci też tak mają, że na haslo "zapasy na zimę" są nawet gotowe sprzątnąć swój pokój?), obrać ją i w częsci sparzyć. I to by bylo na tyle. Kuchnia wygląda jak po wybuchu jądrowym, na obsprawienie czeka jeszcze piękna żulawska kapusta (dzięki!!! :), i ogólne porządki. Za to na oslodę dostalam dzisiaj rano soczystego calusa od mojej niemal rocznej Wisianki, którą to umiejętnosć opanowala calkiem niedawno i zawzięcie ćwiczy na lalkach. I dyni w ogrodzie :))) I czasem na mnie.
A przede mną dzisiaj w końcu szycie - worka na kapcie pewnego Przedszkolaka. Kotkowego worka, dodam.
I na tym kończę, dziękując przy okazji za wszystkie mile slowa - są baaaardzo motywujące. Chyba powinnam dodać: kończę zmierzając w stronę kuchni...?

3 komentarze:

  1. Hehehehe, czyżbyś miała dokładnie ten sam kolor Padisah co ja?? ;)) Jutro się moją pochwalę ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. ach jaka piękna - będzie dostępna?:D duża i z frędzelkami?:D

    uzależniona od chust odynka;)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękności w sam raz na zbliżająca się jesień te twoje chusty,aż mi się zachciało taką mieć.
    A chciałam spytać co do nauczania domowego
    , czy są tego jakieś konsekwencje i czy każda mama tak może ?
    Pozdrawiam SyllaQMadam

    OdpowiedzUsuń