poniedziałek, 27 września 2010

Dyniobranie

Sobota byla naszym dniem zewnętrznym - urzęźlismy w ogrodzie - mąż dokonywal rozmaitych operacji na konstrukcjach drewnianych (w tym na podporze dla glicynii), ja zajęlam się ostatnimi (w zasadzie - przedostatnimi) ogrodowymi zbiorami. Dzieci podzielily się w sposób absolutnie przewidywalny; w drewnie dlubal Krzys, dziewczynki udaly się ze mną na zbieranie dyni (sztuk, jak na razie jedna :) oraz fasoli porastającej wigwam - w zalożeniu miejsce zabaw. Udalo mi się zrobić moim pomocnicom kilka zdjęć, na większosci są, hmmm... wyjątkowo szczęsliwymi dziećmi (wskazuje na to ich strój - podopwiadam) Wigi w zasadzie glównie latala pod górkę i z górki kradnąc Anielce zbieraną przez nią fasolę. Anielka pomagala mi znosząc zdobyte plony - a to fasolę, a to cukinie... Dzień byl piękny, wieczór również, więc nic dziwnego, ze zakończyl się ogniskiem :)
I w niedzielę, po przebiegnięciu skansenu w Olsztynku - również :))
Rozogniskowalismy się na koniec sezonu...






1 komentarz: