piątek, 2 września 2011

come back :)

Niespodziewanie dzisiaj mąż przywiózł z miasta komputer. A ja nawet zdjęć nie zrobiłam temu, co się ostatnio robiło... Bo jednak, jak nie ma internetu, to jakoś czasu od razu się więcej robi. Nie oglądam telewizji poza ewentualnymi wieczornymi programami, więc jedyną moją multimedialną zapychają czasową była sieć. I nagle tyyyyle czasu mi się zrobiło :) Ile chust powstało to nawet nie policzę bo przy piątej gubię rachubę, portfeli kilka powstało ale w starych wzorach bym nie była ograniczona koniecznością robienia nowych zdjęć. Poza tym przemknął nam drugi rok Jadziowego życia, jutro świętujemy z najbliższą rodziną. Nasza mała komórka też przeżywa zmiany - Krzyś poszedł do drugiej klasy już w połowie sierpnia spakowawszy plecak i podpisawszy zeszyty :) Większą zmianę szykuje nam Anielka, która próbnie, na własne życzenia zapoznaje się we wrześniu z zerówką. Zachwycona jest panią i nowym otoczeniem i niewykluczone, że, chlip, chlip, homeschoolerskość nasza odpłynie w niebyt... Ze zdjęć mogę pokazać tylko jedną nowość - zostałam poproszona o zrobienie w ekspresowym tempie chusty na ślub. Termin był faktycznie krótki, niemniej udało mi się skończyć na czas:
Tym razem użyłam mieszanki moheru (70%) z akrylem, poliamidem i metalikiem, bardzo fajna, cieniutka włóczka (550m/50g) Gail powstała kolejna i na razie tak pozostanie, bo mam ich wykonać jeszcze kilka. Szykujcie więc cierpliwość :)

2 komentarze: