czwartek, 9 września 2010

Odsłona szalowa (szałowa? :)

Tym razem na drutach mam szal. Nazwano go Miss Lambert's i wykonując go zastanawiam się, czy miss Lambert, która byla jego insporacją kiedykolwiek istniala. Wiem, że nie będzie to szybkie wykonanie, ponieważ jednoczesnie wolne chwile staram się dzielić między zamówione Gail w pawich kolorach (sztuk w sumie 4 :) a zglębianie skarbnic, jakimi są moje nowe nabytki książkowe. Wolnych chwil w zasadzie nie ma zbyt wiele, dzielone pomiędzy dzieci a dzieci, zdarzają się jedynie po ich zasnięciu. Zbieram je jak sroka blyskotki, cieszę się nimi jak dziecko (równie jak dziecko wieczorami zmęczona) i staram się doceniać w tym zmęczeniu fakt, że mam KIM być zmęczona. Dzięki codziennemu zaambarasowaniu bardziej doceniam wolny oddech, który lapię gdy przez moment nic się wokól mnie nie dzieje, a który wielu ludzi często utożsamia z nudą. Nie znam nudy.
Szal powstaje szaroniebieski - ma pasować do nieba o tej porze roku - nieba, które rzadko już bywa skończonym blękitem.




6 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaach, te twoje CUDOWNE szale... :)) A co do wieczornego oddechu to doskonale cię rozumiem ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. oddechu?jakiego oddechu?
    :)
    Szalowy Szal:)

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękny :) i ten kolor... :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, kolor bajeczny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, błagam, nie kuś1 Jesteśmy z Ewą nałogowcami w kwestii chust i szali. Nie potrafimy się oprzeć miękkości wełny, urokowi splotu, kolorowi, który pasuje akurat do tej konkretnej kurtki, czy ukochanego płaszcza. A u Ciebie nie sposób się oprzeć! I jak tu walczyć z nałogiem?

    OdpowiedzUsuń
  6. o jejku mój ulubiony kolor, miec taki szal to obłęd :)

    OdpowiedzUsuń