Od rana dzisiaj zaliczamy dentystę. Światełko w tunelu się pojawiło - nie złamały się korzenie, niepewna jest sytuacja zęba ułamanego, który wygląda najpoważniej z powodu uszkodzenia miazgi. Na razie pozostało nam czekanie, czy pojawi się martwica, czy nie.
Krzyś nadal czuje się świetnie, nie dokucza mu ani półpasiec ani szczęka, ręka Boska nad nami czuwa...
Ja, z kolei, w ramach poprawy nastroju zrobiłam ekspresową sesję zdjęciową, tym razem na okiennicy :) W roli głównej występuje ukończony niedawno Triinu scarf, któremu z lenistwa wynikającego z braku wełny (którą musiałabym sobie ukręcić) nie dorobiłam bordiury (co mu, na szczeście nie zaszkodziło zbytnio)
Ja już Ci pisałam, że te odcienie żółtego koloru na Twojej włóczce mnie powalają. I szal wyszedł piękny!
OdpowiedzUsuńA to kolorowe wygląda wprost bajecznie!
Współczuję przygód świąteczno - chorobowych. Trzymajcie się, oby udało się zębole wyleczyć jak trzeba. Dzielnego masz synka!
Uwielbiam tą cieniowaną włóczkę. Wszystkie robione z niej projekty powalają mnie na kolana
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyszedł ten szal, a to coś chyba z kauni zapowiada się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)