czwartek, 26 maja 2011

Prezent z nieco innej bajki :)

Jak już swiętować Dzień Matki, to czemu nie na calego?
Prezent najlepszy sprawila mi dzisiaj Jadzia. 37,5 stopnia gorączki i male czerwone kropeczki, które za uszami już zaczęly podchodzić plynem... Yes! Mamy ospę!!! Ostatnie z naszych dzieci w końcu ją zlapalo - po chorowaniu Anielki, zlapanym od Krzysia (na które, jak wspominalam, polowalismy wczesniej jakies 6 razy odwiedzając wszystkie chore dzieci z okolicy), w którym nie uczestniczyla nasza najmlodsza już snulam wizje, że ona też taka oporna i zachoruje np, pisząc maturę. Oporna jest, bo zarazila się dopiero od drugiego chorującego w naszym domu dziecka, ale nie czeka nas wizytowanie wszystkich zawirusowanych znajomych... Na razie bardzo zadowolona podsuwala do smarowania zainfekowane miejsca, widać pamięta, jak tego zazdroscila Anielce :)

Dodam też, że w kuchni mam szpinak z naszego ogrodu. Urósl wyjątkowo szybko, mam wielkie liscie, zerwalam więc dwie garscie i jutro mamy nowalijkowe nalesniki :)) Przede mną tylko przebranie tego ustrojstwa, za czym nie przepadam.Ale cieszy mnie to, że to już nasze wlasne, wyhodowane...

Mamy Drogie zaglądające tutaj (te przyszle też :) życzę Wam dużo milosci do Waszych dzieci oraz dystansu do problemów macierzyństwa. Osobiscie dobieram je jako powolanie i radosci z jego realizowania też Wam życzę :)))

2 komentarze:

  1. a po co tak zarażać dziecko? nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. heehe no cóż... to w takim razie nic tylko gratulować :) i nie, że oporna tylko odporna :D moja Miśka jest już na finiszu odpadania strupków - o dziwo w ogóle się nie drapała :)

    a z tym szpinakiem to mi apetytu narobiłaś!! mmm kopytka ze szpinakiem mi się marzą... do tego zasmażka i gotowana młoda kapustka... ach aż ślinka cieknie :)

    OdpowiedzUsuń