Tak można by eufemistycznie określić to, co mnie pchnęło do uszycia poniższego kosza na zabawki Jagódkowe przemieszczające się za nią po całym domu wraz z jej fotelikiem. Pomysł znalazłam na blogu Green Canoe i tylko go muszę jeszcze dostosować do naszych potrzeb - czyli doszyć mu uszy - bo noszenie fotelika z Jadzią (która, nawiasem mówiąc lekka nie jest) oraz wora z zabawkami w rękach jest niewygodne. Ale, jak sobie pomyślę, że wór ów zarzucę sobie na ramię a jedną rękę będę miała wolną do asekuracji córy, to myślę, że rozwiązanie będzie idealne :)
.jpg)
Jednym słowem - miśki wymiatają ;-DD
OdpowiedzUsuńA książki zazdroszczę - ale nie do końca! Bo ja swoją odbieram jutro albo w poniedziałek!!